Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
James Newton Howard

Village, the (Osada)

(2004)
5,0
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 15-04-2007 r.

Osada zapewne należała do najbardziej oczekiwanych filmów 2004 roku. Czwarty projekt względnie młodego, ale już kultowego M. Nighta Shyamalana był reklamowany jako horror – wielkie stwory atakują XIX-wieczną wieś, ale okazała się zgoła czymś innym i nie mówię tu tylko o charakterystycznym dla Hindusa zaskakującym (szokującym wręcz) zakończeniu. Krytyka okrzyknęła Osadę wielką i absurdalną porażką. Moim zdaniem niesłusznie. Jak zwykle, mimo faktycznie najsłabszego ze wszystkich 5 filmów scenariusza, można liczyć na bardzo dobrą realizację, świetne zdjęcia i grę aktorów. Odkryciem Shyamalana jest młoda Bryce Dallas Howard, tu w roli niewidomej Ivy. Dwukrotnie grała u reżysera główne role i zawsze wypadła świetnie. Osobiście zaś jest córką reżysera Rona Howarda, twórcy chociażby Apollo 13 czy ostatnio Kodu da Vinci. Niedawno ojciec zresztą odkrył talent swojego dziecka i planuję z nią zrobić film.

Do ekipy wrócił inny Howard – James Newton Howard. Kompozytor bardzo wysoko ceni sobie współpracę z Shyamalanem. Jako przykład przywiązywania uwagi do roli muzyki w swoich filmach przez reżysera, twórca Szóstego zmysłu podaje właśnie Osadę. Ze względu na dość specyficzne czasy i miejsce (wieś na Pennsylvanii pod koniec XIX wieku) postawił na instrumenty, których można by się w takim miejscu spodziewać, czyli solowe skrzypce i fortepian. Partię tych pierwszych zagrała młodziutka gwiazda, dziś dwudziestokilkuletnia Hilary Hahn. Uznawszy, że to ona odpowiada w dużej mierze za rolę tej partytury w filmie, reżyser spytał kompozytora, jak skrzypaczkę docenić. Posłuchał danej mu rady i nazwisko Hahn widnieje jako pierwsze w napisach końcowych. Niezależnie, co myślimy o Hindusie, przywiązuje do partytur dużą rolę i za to mu chwała.

wydany przez Hollywood Records album rozpoczyna Noah Visits, zapowiadający konwencję całej ścieżki. Partie Hahn są naprawdę świetne i właściwie faktycznie to ona tworzy tę ścieżkę. Bardzo ważne jest to, co też tu widać – odwołania do minimalizmu. Howard od pewnego czasu odwołuje się do stworzonej m.in. przez Philipa Glassa konwencji. I tak jest tym razem. Drugi utwór wprowadza nowy temat – temat Ivy. Jest to przepiękna melodia, zaryzykowałbym wręcz, że najlepsza w karierze kompozytora. Partie fortepianowe bardzo emocjonalnie i precyzyjnie wykonuje Randy Kerber. Jest to jeden z przypadków, kiedy prostota mówi dużo więcej niż wielkie technicznie skomplikowanie (widać tu duże zróżnicowanie między poszczególnymi ścieżkami dla twórcy Szóstego zmysłu, wystarczy spojrzeć na świetną warsztatowo Kobietę w błękitnej wodzie). Jest to naprawdę poruszające. Motyw z Noah Visits służy tu jako tonalny sposób budowania napięcia. W filmie wypada to bardzo ciekawie. Poza fortepianem i skrzypcami do orkiestry dołączono jeszcze dwa flety proste.

Muzyka Jamesa Newtona Howarda ma oczywiście dużo więcej do zaoferowania niż główny temat. W bardzo umiejętny sposób buduje napięcie. Nie jest to typowy nudny underscore. Generalnie wykorzystuje znane metody – dysonanse, niskie brzmienia, nawet dołącza względnie subtelną elektronikę. Wypada to jednak w dużo bardziej subtelny sposób niż chociażby Szósty zmysł. Poza tym mamy wrażenie, że jest to oparte na powtarzanych motywach, a poza tym, dzięki solowym skrzypcom, nie pozbawione emocji. Pierwszym utworem rodem z horroru jest Those We Don’t Speak Of, określenie stworów żyjących poza granicami Covington. Świetna perkusja jest raczej ciężka niż dynamiczna, co odwzorowuje wolniejsze tempo ilustrowanej sceny akcji, coś bardzo charakterystycznego dla reżysera Niezniszczalnego. Najlepsza jest jednak zmiana nastroju pod koniec utworu. W filmie wypada to naprawdę genialnie. Najpierw dramatyczne (i znowu, tonalne) smyczki ze skrzypcami, potem kojące powtórzenie tematu Ivy przez Hahn na tle fortepianu. Na tym polega magia kina. Wyjątkowo dramatyczne i mocno dysonujące są The Forbidden Line (znowu świetne zgranie z filmem i z ciekawymi efektami orkiestracyjnymi) i It Is Not Real – kolejny brutalny utwór akcji.

Jak na ścieżkę do horroru partytura zaskakuje pięknem, także poza powtórzeniami tematu głównej bohaterki. Nawet w części najbardziej dramatycznych scen słychać naprawdę melodyjną i harmonijną muzykę, coś na co dzisiejsi twórcy sobie rzadko pozwalają. Przykładem niech będzie wspomniane już początkowe Noah Visits, a także I Cannot See His Colors. Do atonalności Howard posuwa się właściwie w ostateczności a nawet wtedy, jak już wspomniałem nie mamy poczucia przypadkowości materiału i budowanie napięcia jest oparte na powtarzanych motywach. Jednym z ciekawszych efektów tutaj jest regularnie pojawiające się arpeggio na skrzypce, znany efekt stosowany często przez minimalistów. Bardzo ładne jest także Race to Resting Rock. Ale szczytem piękna jest The Gravel Road, oparte na głównym temacie. Skrzypce znakomicie współbrzmią z fortepianem, potem się zamieniają i to one wykonują melodię. Dołączają także smyczki, subtelny róg, a w apogeum także piękny flet prosty. Dzisiaj właśnie takich rzeczy brakuje w muzyce filmowej. Do aranżacji dochodzi także świetne wykonanie. Moim zdaniem jest to najlepszy fragment w karierze kompozytora. Potem robi się mroczniej. The Vote jest zbudowane analogicznie do What Are You Asking Me? i także bardzo ładne i świetnie wykonane.

Album kończy nieco rozczarowujące The Shed Not to Be Used. Trzeba powiedzieć, że można było go zakończyć The Vote wstawiając ten gdzieś w środek, między resztę underscore. To jednak jest tylko minimalna wada albumu. Zarówno w filmie jak i na albumie partytura Jamesa Newtona Howarda wypada naprawdę świetnie. Dwa światy (piękno i przerażenie) połączone zostały w sposób naprawdę spójny. Orkiestracje i wykonanie zespołu jest bardzo dobre (chociaż chyba trochę lepiej pod tym względem wypada Kobieta w błękitnej wodzie). Gwiazdą jednak jest młodziutka Hillary Hahn, skrzypaczka będąca już na kontrakcie w Sony Classical… Najlepsza praca twórcy Dinozaura w karierze. Jedna z tych, które chyba zdarzają się raz na karierę…

Najnowsze recenzje

Komentarze