Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Max Richter

Testament of Youth

(2015)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 30-07-2015 r.

Testament of Youth, melodramat wojenny będący kinowym debiutem związanego z telewizją reżysera Jamesa Kenta posiadał wszelkie walory produkcyjne i tematyczne by stać się ponad przeciętną pozycją w tym filmowym pod-gatunku. Adaptacja wspomnień Very Brittain z uczuciem głównych bohaterów, w które trudno uwierzyć, patriotycznymi, ciężkostrawnymi tonami, które wydawało się mogą zaistnieć tylko w kinie amerykańskim i snującą się fabułą to tylko biedniejsza siostra dwóch znakomitych obrazów rozgrywających się w czasie I wojny światowej z historią miłosną w tle, czyli Pokuty i Bardzo długich zaręczyn. Z pewnością obok eleganckich, wypieszczonych zdjęć, mocnym elementem tandemu sfery audio-wizualnej miała być też ilustracja muzyczna, którą pierwotnie skomponować miał Mark Bradshaw, znany z nietuzinkowej muzyki do Jaśniejszej od gwiazd. Zastąpił go jednak inny, „prestiżowy” twórca spoza mainstreamu, czyli Max Richter, który w projektach zanurzających się w psychologizację postaci oraz w wyszukane, nierzadko skryte emocje, czuje się jak ryba w wodzie. Głównym aspektem odróżniającym tą opowieść od prac kompozytora do filmów, które zazwyczaj rozgrywają się w czasach współczesnych była oczywiście epoka a co za tym idzie sposób podejścia do kompozycji.

Richter wybrał mariaż typowego psychologiczno-emocjonalnego scoringu wraz z brzmieniami i tematyką, która oddawałaby klimat epoki. Muzykę z Testament of Youth naturalnie posiada klasyczne brzmienie, wykonywana jest przez kameralny zespół muzyczny i cechuje ją w większości dość subtelny, nie narzucający się charakter . Richter odsunął na bok swoje modernistyczno-minimalistyczne ciągoty i stworzył score, który brzmi dość konserwatywnie. Struktura muzyki jest dość uproszczona, nie dająca nawet za bardzo miejsca na jakieś instrumentalno-kompozycyjne popisy. Do życia powołuje także tematy. Każdy sam w sobie jest ładny i elegancki w wyrazie, ale w zasadzie w żadnym stopniu nie zapada w pamięci, także w kontekście tego co na potrzeby kina (i telewizji) tworzył już niemiecko-brytyjski kompozytor. Mamy więc sielski w wyrazie temat „domu rodzinnego” (Prelude, Realities), do którego akcja filmu powraca kilkukrotnie w czasie trwania filmu. Drugim jest melancholijny temat „romansu” (Love and Imagination). Również ładny i przyjemny w odsłuchu, lecz w swoim konserwatywnym zamknięciu nieco banalny. Richter często korzysta z harfy, która przenosi muzykę w pewien obszar odrealnienia a także oczywiście z fortepianu i smyczków. Wprowadzone zostają także frywolne, urocze melodie, które mają kojarzyć się z beztroską i młodością grupy głównych bohaterów. Tego rodzaju optymistyczna w wyrazie muzyka zaznacza się głównie w pierwszej części soundtracka, w wyróżniającym się The Rising of the Sun z wiodącą, elegancką solówką skrzypcową, a także w fortepianowej miniaturce A Duet For Three. Muzyka opisowa niewątpliwie jest miła dla ucha, ale jednak jak na kompozytora tego kalibru nieco anonimowa i zbytnio nie wyszukana. Element „melo” krótko mówiąc nie zachwyca, ale w tym aspekcie nie podołał również sam film, więc trudno tu szczególnie winić za to twórcę. Nieco lepsze wrażenie sprawia element „dramy”, który zajmuje w większości drugą połowę albumu, kiedy to życie bohaterów w filmie zostaje wywrócone do góry nogami przez wojenną zawieruchę.

To tu będziemy mieć do czynienia z muzyką bardziej progresywną i próbującą zaznaczyć się większym, emocjonalnym piętnem. Taka jest Anathema na smyczki oraz fortepian z basowym pomrukiem orkiestry. Budujący się, emocjonalny motyw w The Departed zasila potem najdłuższy na płycie Vergissmeinnicht, w którym pojawia się także atmosferyczny chór przypominając niedawnych, znakomitych Pozostawionych. To już emocje wyższego sortu według Richtera, z mocną końcówką, właśnie muzyka która jest jego największą siłą. Szkoda jedynie, że występująca tu dość sporadycznie. Utwór ten być może miał dla kompozytora pewien wymiar symboliczny, bowiem na ekranie angielska główna bohaterka jest świadkiem ostatnich chwil umierającego w lazarecie niemieckiego żołnierza. Gdy weźmiemy pod uwagę pochodzenie Richtera, wszystko staje się jasne. Na uwagę zasługuje też finałowe I Will Not Forget You, w którym wysublimowane solo na skrzypce przechodzi w orkiestrową kulminację. Kompozytor wprowadza również nieco psychologizującego, atmosferycznego grania, tak jak w onirycznym Returning Over the Nightmare Ground czy Terra in Pax (oddalona, zimna wiolonczela), czym przypomina swoje prace koncertowe.

Niesprawiedliwym byłoby ocenienie Testament of Youth w kategoriach niewypału czy też artystycznej porażki. To muzyka filmowa zachowująca pewną klasę, elegancję, na całej swej długości wierna klasycznemu, orkiestrowemu brzmieniu (z domieszką pewnej „angielskości”). Niemniej będąca pewnym niedosytem czy też nie wykorzystująca potencjał, tym bardziej u twórcy takiej klasy jak Max Richter. Niewątpliwie, do odbioru muzyki wkrada się pewne znużenie i powtarzalność, towarzyszy słuchaniu jej uczucie, że Brytyjczyk w pewnym sensie zrobił ją na tzw. auto-pilocie. Jest czasami po prostu taka jak film – średnio angażująca, „letnia”, schowana gdzieś na uboczu. Jedynie w drugiej części soundtracka wybija się nad pewną stagnację, ale w ogólnym rozrachunku trudno zaliczyć tą pozycję do tych soundtracków w podgatunku melodramatu (historycznego/epokowego), które porwały czy rzuciły na kolana. Na albumie znajdziemy też kilka króciutkich utworów poniżej jednej minuty trwania, które niewiele wnoszą do odbioru muzyki. Muzyka została wydana na nośniku fizycznym oraz cyfrowo, również w dwóch wersjach okładek: na rynek europejski i amerykański.

Najnowsze recenzje

Komentarze