Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Howard Shore

Nobody’s Fool (Naiwniak)

(1994/2015)
5,0
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 27-07-2015 r.

Lata 90-te w karierze Kanadyjczyka Howarda Shore’a to dekada chyba najbardziej interesująca w kontekście jej jako całości. Przed erą mega-sukcesu Władcy pierścieni, po którym to jego twórczość delikatnie mówiąc „zblakła”, a po okresie lat 80-ych, zdefiniowanym przez mroczne partytury do filmów Cronenberga. Właśnie wtedy był autorem tak specyficznych prac jak Ed Wood, Dogma, Looking for Richard a także miał na koncie tytuły komediowe. Do grupy tej należy doliczyć również Naiwniaka Roberta Bentona, porządnego komediodramatu obyczajowego, za który grający główną rolę Paul Newman był nominowany do Oscara. Benton sięgnął po Shore’a z uwagi na wcześniejszą współpracę przy komedii Nadine oraz Miejscach w sercu, przy których Kanadyjczyk był producentem muzycznym. Umiejscowienie akcji filmu w zaśnieżonym miasteczku, trudny charakter głównej postaci oraz jego rodzinne problemy pozwoliły Shore’owi stworzyć nader ciekawy jak i nietuzinkowy jak dla siebie score, który w chwili premiery filmu był jednym z najbardziej chwalonych przez krytykę jego elementów.

Naiwniak znany jest przede wszystkim ze swojego charakterystycznego tematu głównego. Tematu, o który do końca Shore’a moglibyśmy nie podejrzewać. Urocza melodia, którą z miejsca chce się nucić oraz gwizdać i która w zasadzie „zdobywa” słuchacza. Kompozytor zawarł w niej wysoce optymistyczny ale też nostalgiczny wydźwięk, czyniąc z niej z pewnością największą atrakcję Nobody’s Fool. Shore’owi udało się go przyprószyć magią, którą mógłbym porównać do otwarcia Drogi do zatracenia Thomasa Newmana. Usłyszymy go na płycie kilka razy, w tym w dynamicznej, podlanej basową perkusją wersji w Will at the Wheel, jednak najbardziej zapadające w pamięć są oczywiście jego prezentacje pod początkowe i końcowe napisy filmu. Intrygujące jest też podłoże instrumentalne. Łagodzący wymowę klarnet, akordeon, mandolina, dzwonki a także elementy irlandzkie (gwizdki oraz flażolet), odnoszące się do pochodzenia bohatera Newmana. Drugorzędny, choć równie ciekawy jest temat Toby (bohaterka grana przez Melanie Griffith, w której podkochuje się Newman), uciekający w psychologię, emocje a także nostalgię. Działa w partyturze samodzielnie, ale jest również takim pomostem pomiędzy wykonaniami optymistycznego tematu głównego.

Sporą część Naiwniaka stanowi również ciepły, często w komediowych tonach underscore, ale nigdy nie uciekający się do siermiężnego mickey-mousingu. Muzyka Shore’a jest liryczna i optymistyczna, choć nie da się ukryć, że jej głównie funkcjonalny charakter powoduje, że trudniej na dłuższą metę zatrzymać na niej uwagę czy też na dłużej zapamiętać. Wyróżniają się zatem nieliczne momenty ukierunkowane na stronę dramatyczną, tak jak melancholijne Bowdin Street, refleksyjne You Are My Best Friend, mroczniejszy materiał w Sully i krótkim Miss Beryl. A także chwile instrumentalnego popisu, co biorąc pod uwagę wszechstronne talenty Shore’a na polu kompozycji i orkiestracji nie dziwi – prześliczny moment na flażolet w Rub Quits, przypominający Sommersby Elfmana czy też piękna chwila smyczkowego pasażu w Would You Like a Cup of Tea?

Nobody’s Fool to mała acz interesująca praca ze specjalnym brzmieniem, tym bardziej, że popełnił ją twórca taki jak Howard Shore, kojarzony albo z mrokiem filmów Cronenberga czy Finchera, albo z epicką fantasy Władcy pierścieni. Niewątpliwe wizytówką i największą atrakcją partytury jest jego temat główny, a i w pozostałym materiale znajdziemy sporo ciepła oraz harmonii. Score ten wydaje się dużo bardziej popularny wśród odbiorców po drugiej stronie Atlantyku, bowiem w tym roku doczekał się specjalnego, limitowanego wydania pod egidą La-La Land Records. Zaprezentowana została cała ścieżka (choć ledwie wydłużona o kilka minut w stosunku do pierwotnego wydania Milanu) wraz z wersjami utworów z oryginalnego albumu i alternatywnymi, których różnice w stosunku do wersji finalnych są raczej mikroskopijne. Ale przecież jakoś należało podnieść „kolekcjonerskość” całości… Naiwniakiem zainteresują się z pewnością kolekcjonerzy i fani kompozytora, choć niekoniecznie będzie on należał do ulubionych pozycji tych, którzy lubią zagłębiać się w bardziej mroczne meandry jego twórczości. Muzyka została nagrana przez stale w tamtym okresie współpracującą z Shore’m London Philharmonic Orchestra (a także drugą londyńską orkiestrę – Metropolitan). Do płyty załączona została 16-stronnicowa książeczka z esejem Tima Greivinga, który jak na mój gust za bardzo próbuje połączyć charakter tej ścieżki z frywolną muzyką, którą kompozytor stworzył na rzecz Hobbitów w Władcy pierścieni. Jakby nie patrzeć, Nobody’s Fool zapewnia miłe, w momentach urocze trzy kwadranse spędzone z muzyką okraszoną intrygującym instrumentarium.

Najnowsze recenzje

Komentarze