Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Laser, Atomic, Gensonina

Disco Polo

(2015)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 08-04-2015 r.

Najpierw dziki szał i zachłyśnięcie się artystyczną wolnością, a później jeden wielki narodowy kac spychający naszą kulturową perełkę w cień zachodniego mainstreamu. Oto historia wielkiego sukcesu i upadku disco polo – chyba jedynego typowo polskiego gatunku muzycznego, który o dziwo większym respektem cieszy się wszędzie indziej aniżeli w naszym kraju. Doszło nawet do tego, że przez lata wielkim obciachem było przyznanie się do znajomości jakiegokolwiek hitu, co skutecznie demaskowały wszelkiej maści wesela i imprezy, gdzie na parkiecie królowała i rządziła właśnie nasza muzyka taneczna. Cóż, było do przewidzenia, że prędzej czy później, jak każdy inny element kultury, tak i disco polo przeżyje swój renesans. No i jesteśmy tego świadkami na przestrzeni ostatnich kilku lat. Wyrazem tego jest nie tylko stale rosnąca liczba wykonawców i wielka popularność nowych hitów. Daje się to również zauważyć w szeroko pojętej popkulturze.



Nakręcić dobry film ukazujący istotę disco polo bez zbędnego sentymentalizmu i topienia się w historii? To nie lada wyczyn! I tego wyczynu dokonał w moim odczuciu Maciej Bochniak. Podejście do tematu od strony artysty chcącego spełnić swój polski american dream, trzeba przyznać, brzmi całkiem nieźle! A gdy dorzucimy do tego całą masę sugestywnych wizualizacji (disco polo niczym amerykańskie country, Podlasie kojarzone z Texasem), otrzymujemy nieszablonowe kino, świetnie zrealizowane i zapewniające nie lichą rozrywkę. Skąd więc miażdżąca je zewsząd krytyka? Czyżby w niektórych kręgach jakakolwiek próba rozgrzeszania naszego narodowego skarbu muzyki tanecznej dalej była na cenzurowanym? Rozumiem, że nie każdego może porwać tak groteskowo przedstawiona polska rzeczywistość, bo nie zawsze się w nas odzywa odpowiedni dystans do siebie nawzajem. Osobiście jednak świetnie bawiłem się na tym widowisku, a zaraz po zakończeniu seansu zacząłem odświeżać moją starą kolekcję zajechanych do granic możliwości kaset magnetofonowych. Kaset, wśród których to właśnie disco polo przez bardzo długi czas dzieliło i rządziło.



Ten sentymentalny powrót ugruntował mnie w przekonaniu jak wielką drogę przeszli twórcy ścieżki dźwiękowej, by coverowane piosenki z jednej strony trzymały się kanonu tych klasyków, z drugiej wnosiły do nich coś nowego, świeżego – przynajmniej od strony aranżacyjnej. Stanowiło to wyzwanie nie tylko dla producentów, ale przede wszystkim dla aktorów. Nie dość że w bardzo krótkim czasie musieli się nauczyć odpowiednio śpiewać, to na dodatek role wymagały od nich by dosłownie weszli w skórę znanych discopolowców. Choć urokliwego performingu Zenka Maryniuka, Marcina Millera, czy Sławomira Świerzyńskiego tutaj nie uświadczymy, to trzeba pochwalić aktorów i producentów muzycznych za ciekawe stylizacje. Głos Dawida Ogrodnika, mimo pewnej syntetyczności, jest niemalże kalką wokalisty formacji Akcent. A biorąc pod uwagę, że jeszcze trzy lata temu wcielał się on w rolę rapera Rahima w filmie Jesteś Bogiem, była to wręcz piorunująca odmiana. Takich smaczków jest tutaj o wiele więcej.



Na wydanym przez wydawnictwo Agora albumie soundtrackowym znajdujemy wszystkie piosenki, które wykonują nasi fikcyjni discopolowcy. Niestety nie każda robi tak mocne wrażenie, jak podczas filmowego seansu. Indywidualny odsłuch potrafi odsłonić drobne niedociągnięcia produkcyjne. Czasami też można odnieść wrażenie, że aktorzy po prostu śpiewają, co muszą – podręcznikowo i bez większego zaangażowania. No i takie zastrzeżenia można mieć przede wszystkim pod adresem formacji Laser, która zalicza najwięcej występów na soundtracku. Stworzona przez dwóch chłopaków z Podlasia – Tomka i Rudego – marzących o wielkiej karierze w przemyśle muzycznym, daje sposobność do przypomnienia sobie tak znamienitych hitów, jak Jesteś szalona, Moja Gwiazda, Pragnienie miłości, czy współczesnego szlagieru, Ona tańczy dla mnie. Jedną z mocniejszych scen jest prywatny koncert dla zamkniętego w ciupie Urbana, gdzie ironicznie zaprezentowana zostaje piosenka Wolność.


Disco Polo to nie tylko występy grupy Laser. Zanim rozkręcają oni swoją fikcyjną karierę, czerpią sporą inspirację z twórczości innych artystów, wśród których na pierwszym miejscu plasuje się urocza Gensonina. Kreacja Joanny Kulig ni grzeje ni ziębi, ale od strony wokalnej naprawdę nie ma powodów do wstydu. Przykładem może być utwór Takim cię wyśniłam. Z drugiej strony nie obyło się bez nutki irytacji. Moim skromnym zdaniem wydawcy mogli spokojnie pominąć rozbijające klimat Oczy cziornyje.

Ciekawą odskocznią są piosenki wykonane przez Rafała Maćkowiaka. Grupa Atomic rywalizująca o pozycję rynkowego lidera w świecie przedstawionym filmu Bochniaka, dostarcza nam trzy mocne fragmenty muzyczne. Na szczególną uwagę zasługuje cover piosenki Cztery osiemnastki Tomka Niecika, który, co ciekawe, gra w filmie lidera innej formacji – Gender.



Rozumiem, że ideą wydawców soundtracku było trafienie do mas właśnie poprzez cytowanie evergreenów wyśpiewywanych przez filmowych bohaterów. W tej czystej rozrywce nie było miejsca na oryginalną, instrumentalną ścieżkę dźwiękową, nad czym bardzo ubolewam. Kompozycja Lucewicza i Nosowicza z pewnością przypadłaby do gustu wszystkim miłośnikom twórczości Alexandre Desplata, a szczególnie tym, którzy rozpływają się w zachwytach nad Grand Budapest Hotel. Polscy kompozytorzy idą bowiem dokładnie tym samym śladem. Podkreślają filmową groteskę właśnie poprzez taką na wpół etniczną i na w pół ironiczną materią muzyczną. Ale czy w zestawieniu z piosenkami wypada ona blado? Bynajmniej! Powiedziałbym wręcz, że jest świetnym uzupełnieniem tych tanecznych rytmów – świetną równoważnią dzięki której płynnie przechodzimy między naszą narodową spuścizną, a fikcyjną wizualizacją polskiego Texasu. Dlatego mam nadzieję, że kiedyś jeszcze materiał ten zostanie jakkolwiek opublikowany.



Wszystko to sprawia, że słuchacz może mieć pewne obiekcje co do kształtu i zawartości obecnego na rynku albumu soundtrackowego. Mam świadomość, że piosenki na nim zgromadzone nie znajdują się w kręgu zainteresowań statystycznego miłośnika orkiestrowej muzyki filmowej. Dlatego też wszystkich konserwatystów mających w pogardzie polską muzykę taneczną mogę śmiało zwolnić z odpowiedzialności wertowania tego krążka. Będzie on domeną głównie tych, którzy oglądając widowisko Bochniaka z łezką w oku wspominali swoje lata młodości. Czasy, kiedy życie było ulotnymi jak motyle chwilami, a wszyscy Polacy stanowili jedną, zakochaną w disco polo rodzinę.

Najnowsze recenzje

Komentarze