Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Michael Kamen

Lethal Weapon – Promo (Zabójcza broń)

(2002)
5,0
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 15-04-2007 r.

Klasyka kina policyjno-sensacyjnego to dziś Zabójcza broń, na pierwszy rzut oka raczej prostolinijna historia o dwóch niedopasowanych z pozoru do siebie gliniarzach, których drogi krzyżują się by sprostać pewnym groźnym bandziorom. Wyreżyserowany przez Richarda Donnera film cieszy się do dzisiejszego dnia nie słabnącym powodzeniem (proszę sprawdzić jak często powtarzany jest w tv!), „płodząc” kolejne trzy sequele, każdy jeszcze bardziej idący w komedię od poprzedniego. Za sukcesem filmu stoi również producent Joel Silver, który dla świata filmu po części wylansował Michaela Kamena, brytyjskiego kompozytora, który nie oczekiwanie pod koniec lat 80-ych okazał się najlepszym specjalistą od kina akcji w Hollywood (etykietka, od której sam zainteresowany dość skutecznie uciekł przez dalszą część kariery…).

Przez wiele lat (a i praktycznie do dzisiaj) muzyka ilustracyjna Kamena z Lethal Weapon była sporym rarytasem. Po dość nie satysfakcjonującym wydaniu z okresu wejścia filmu na ekrany, pojawiło się sporo wydań nieoficjalnych, oznaczających iż zapotrzebowanie na muzykę Kamena było dość znaczne (podobnie jak jego partytura do Szklanej pułapki). A są ku temu znaczące powody. Oto twórca znany z szerokiej współpracy z artystami z obszarów muzyki popularnej, zaprosił do kolaboracji dwóch światowej sławy muzyków – Erica Claptona i saksofonistę Davida Sanborna. Tak naprawdę Kamen otrzymał pracę przy Zabójczej broni, ponieważ Joel Silver przypadkiem usłyszał jego muzykę do serialu Edge of Darkness, gdzie w niezwykle umiejętny sposób połączył swe orkiestrację z gitarą Claptona. W przypadku Zabójczej broni Clapton i Sanborn wnieśli niezaprzeczalne zasługi dla całej serii, będąc jej znakiem rozpoznawczym. Frywolne akordy gitarowe, grane z niezwykłą lekkością tak na gitarze basowej jak i elektrycznej, podparte komediowym zabarwieniem saksofonu Sanborna są niewątpliwą atrakcją muzyczną tej ścieżki dźwiękowej. Oczywiście w tle pobrzmiewają orkiestracje kompozytora, zależnie od sytuacji melancholijne lub budujące klimat. W zasadzie ci dwaj artyści mają swoje pole do popisu w pierwszej części albumu, odnoszącej się w filmie do wzajemnego poznawania się głównych bohaterów (i wynikających z tego przezabawnych sytuacji…). Tam lśni przede wszystkim Clapton, w pewien sposób ubarwiając muzykę w miejskie klimaty. W dużej części aranżacje Kamena brzmią wtedy trochę jak muzyka studyjna, wzbogacone o perkusję i wyraziste basy – ma rockowy „pazur”. W podobny sposób z gitar skorzysta później np. Hans Zimmer przy Strefie zrzutu.

W dużej mierze na orkiestrowe tło składa się bardzo podobne brzmienie jak we wspomnianej Szklanej pułapce, ilustracji która będzie czerpała z wielu pomysłów słyszanych w Zabójczej broni. Obok nielicznych brzmień elektronicznych, elementem spajającym obie partytury jest użycie tamburyn i dzwonków, które zwiastują Boże Narodzenie; podobnie jak w Die Hard czas rozgrywania filmu – widocznie była wtedy taka moda… W ogóle pewne rozwiązania melodyczne zostały żywcem przeniesione do Die Hard, włącznie z tematem głównym. Ale Zabójcza broń to również muzyka akcji i to muzyka akcji na naprawdę wysokim poziomie. Jeżeli mówimy o najwybitniejszej muzyce tego gatunku przy pomocy orkiestrowych środków wyrazu, to trzeba wspomnieć iż Michael Kamen potrafił wypracować podobnie jak Jerry Goldsmith i Basil Poledouris swój niepowtarzalny styl w jego obrębie. To dynamiczne, oparte na melodii i rytmie, w pewnym sensie zawierające pierwiastek swoistej „coolowości” kompozycje na pełną orkiestrę symfoniczną i są one ozdobą tego wydania. Album zmienia swój nastrój od utworu Coke Deal, tam jeszcze dużo do powiedzenia mają zarówno gitara Claptona jak i saksofon Sanborna, ale porzucony zostaje nastrój melancholii na rzecz pulsującej rytmiki, tak samo jak orkiestracje Kamena stają się dużo bardziej intensywne i dramatyczne.

Eksplozja akcji następuje podobnie jak w Szklanej pułapce w dwóch utworach. Najpierw The Desert, gdzie wielowarstwowe, budujące, dramatyczne partie na sekcję dętą wznoszą się w takt przylotu i przyjazdu całej artylerii gangu złoczyńców. To tam do głosu dochodzi solowa trąbka Malcolma McNaba (znany min. z Crimson Tide) wykonując fascynujące, w takt innych instrumentów dętych, fanfary. Muzyka jest bardzo wzniosła, w podobny sposób jak kompozycje Elliota Goldenthala do filmów science-fiction. W dzisiejszych czasach bardzo dziwi takie podejście muzyczne, z uwagi na rolę muzyki w filmach sensacyjnych, która ma tylko dopasować się do obrazu i oby tylko nie wychodziła ponad niego. Inaczej jest jednak w Zabójczej broni; Kamen prawdopodobnie zamierzenie wychodzi ze swoją intensywną, inspirującą kompozycją dodając filmowi swoistej „wielkości”, której tak naprawdę nie ma. I nie potrzebuje do tego żadnych ujęć kosmosu ani monstrów ;). Drugi, najsłynniejszy utwór z Lethal Weapon, który nie znalazł się na oryginalnym wydaniu, to ilustracja pod elektryzujący pościg ulicami Los Angeles – Hollywood Blvd Chase. Michael Kamen, podobnie jak ogarnięty furią Mel Gibson poszedł z tym utworem „na całość”. Niezwykle intensywne, niemal pulsujące jak w Die Hard partie na dęciaki, wsparte eksplodującą perkusją i zastępem trąbek składają się na ekscytującą muzykę akcji. Pomnikowy przykład na to, jak pisać muzykę akcji na orkiestrę i dowód że taka muzyka akcji zapewnia największe emocje. Koniec albumu to wyłącznie ilustracja akcji, czasami bardzo ilustracyjna (jak do finałowego pojedynku dwóch głównych antagonistów na trawniku Danny Glovera), choć są również takie perełki jak SOB Knows Where I Live (SOB – syn pewnej pani dla mniej wtajemniczonych…). Album zawiera również utwory nie wykorzystane w filmie, ale nie posiadają one znaczącego ciężaru gatunkowego, więc szkoda jest chyba żadna, że nie znalazły się w końcowym obrazie. Na dokładkę mamy również piosenkę zespołu Honeymoon Suite, oczywiście w nieśmiertelnym duchu lat 80-ych i dość miło się jej słucha, mimo że nie jest żadną rewelacją, ot trochę w stylu Giorgio Morodera, piosenka jakich wiele.

Zabójcza broń jest doskonałym przykładem jak ciekawie połączyć brzmienia rockowe z orkiestrowymi, ale mając na uwadze skalę talentu jaki brał udział przy nagrywaniu tej ścieżki, nie można być tak naprawdę zdziwionym rezultatem jaki otrzymujemy. Oczywiście nazwisko Claptona jak i Sanborna jest świetną wizytówką tej muzyki, ale tak naprawdę wszystkie laury powinny spaść na głowę Michaela Kamena, który przecież to wszystko w tak ciekawy sposób zaaranżował i połączył. Nagrany trzy lata później koncert na saksofon i orkiestrę przy udziale Sanborna będzie dla każdego, kto gustuje w stylu Lethal Weapon nie małym wydarzeniem, gdyż obaj twórcy idą z muzyką jeszcze dalej niż tutaj. Zabójcza broń posiada niezwykły nerw, ponieważ cała ekscytacja wynika z użycia instrumentów orkiestrowych, nie elektroniki, która zawładnęła kinem akcji na całego w latach 90-ych. Bombastyczna orkiestrowa akcja, fanfarująca i pulsująca, w dużej mierze pozbawiona ilustracyjnego „chaosu”, który często można w takiej muzyce spotkać, jak to podkreśla recenzent soundtrack.net – „killer action music”. Minusem tego wydania jest przede wszystkim jego długość, ale skoro mamy do czynienia z pozycją promocyjną, nie powinno to dziwić. Mało ciekawe (choć istnieją w stopniu marginalnym) są momenty, w których do głosu dochodzą instrumenty klawiszowe oraz typowy underscore. Wydanie to posiada aż 22 minuty wcześniej nie słyszanego na żadnym wydaniu oficjalnym materiału, w tym wspomniane Hollywood Blvd Chase. Myślę, że sam ów jeden utwór jest wart poszukiwań tego trochę zapomnianego soundtracka.

(tekst opublikowany na Score Aficionado)

Najnowsze recenzje

Komentarze