Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Michael Giacchino

Incredibles, the (Iniemamocni)

-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 15-04-2007 r.

Fanów Johna Barry’ego bardzo ucieszyła wiadomość, że kompozytor ma skomponować muzykę do animowanego filmu Disney’a The Incredibles. Oczekiwania zwiększało na pewno użycie w zwiastunie filmu jednego z najbardziej znanych Bondowskich tematów kompozytora, On Her Majesty’s Secret Service (przypomnijmy, że to jeden z nielicznych w historii serii przypadków, kiedy napisy początkowe nie są zilustrowane piosenką, ale utworem instrumentalnym). Odejście Barry’ego z filmu było dla nich wielkim rozczarowaniem. Nową partyturę do historii emerytowanego superbohatera i jego rodziny miał stworzyć coraz popularniejszy, młody kompozytor Michael Giacchino, znany głównie z gier komputerowych (tak, tylko formalnie przypominam, że muzyki do Medal of Honor nie skomponował John Williams) i, nadawanego w Polsce, serialu Alias (Agentka o stu twarzach).

Giacchino mówi, że reżyser Brad Bird chciał, żeby muzyka brzmiała jak stary jazz lat 60., a szczególnie jak stare partytury Bondowskie. Najprawdopodobniej właśnie dlatego najpierw zatrudniono Anglika, który odpowiada za największe muzyczne sukcesy serii (John Barry zrobił muzykę do jedenastu Bondów). Młody kompozytor, wdzięczny reżyserowi za szansę, jaką od niego dostał (to jego pierwszy film kinowy), musiał po prostu skomponować dokładnie taką muzykę.

Już sam główny temat przypomina słynne On Her Majesty Secret Service. Aranżacja w The Glory Days jest znakomita, przypomina trochę muzykę z niektórych Bondowskich teaserów, potem przechodząc w odrobinę slapsticku, ale on nie jest wcale pozbawiony wdzięku. Drugi utwór jest mroczniejszy, zawiera nawiązania do tematu 007 (nie mylić z James Bond Theme). Cała muzyka akcji jest bardzo stylowa, mniej lub bardziej wprost kopiując Anglika (przykładem są nawiążania do takich utworów jak Dawn Raid at Fort Knox> z Goldfingera (Marital Rescue) czy Death of Largo (Thunderball).

Sposób budowania napięcia też nawiązuje do poetyki Anglika, progresje akordowe, aranżacje na flet (jeden z chyba ulubionych instrumentów Johna Barry’ego). Adventure Calling kończy się świetną wariację na główny temat. Podobnie zaczyna się New and Improved. Potem wykorzystuje cytrę (coś co stosował Barry). Godne polecenia jest też Kronos Unveiled ze świetnym narastającym motywem. Ciekawe, że dwa z tych utworów są właściwie kopiami (w kolejności chodzi o utwory Laser Beam z Goldfingera i The Space March z You Only Live Twice).

Dzisiejszym słuchaczom, muzyka Giacchino może kojarzyć się z partyturami Davida Arnolda do ostatnich Bondów, a zwłaszcza Tomorrow Never Dies. Nie można zapomnieć, że Arnold sam nawiązywał do Barry’ego (dzięki czemu seria zachowała pewną spójność, po bardzo nieudanej – nawet w samym filmie – partyturze Erica Serry do Goldeneye).

Saving Metroville zaczyna dość dramatyczna aranżacja głównego tematu. Pojawiają się kotły i wraca jazz oraz muzyka akcji, oparta na znakomitym rytmie (może trochę bardziej współczesnym niż w Bondach Barry’ego). Potem wchodzi saksofon ze znakomitymi partiami. Cały utwór jest dość ekscytujący.

Life’s Incredible Again i Off to Work to znakomite jazzowe utwory. Tak samo The Incredits (świetny tytuł), oparty na głównym temacie. Szybki, bardzo ekscytujący utwór.

Muzyki bardzo dobrze się słucha. Nie jest to nic wybitnego może, chociaż ponoć genialnie wypada w samym filmie. Nawiązania do Barry’ego są tu oczywiste, ale zamierzone i widać, że Giacchino się świetnie bawi. Całość polecam fanom Bondów. Innym z małą rezerwą, ale na pewno jest interesująco i zabawnie.

Najnowsze recenzje

Komentarze