Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Max Richter

Lore

(2012)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 01-12-2013 r.

Lore, czyli zdrobnienie od Hannelore, bohaterki jednego z najlepszych filmów 2012 roku, który wyszedł spod ręki debiutującej na dużej ekranie Australijki Cate Shortland. Ta niemiecko-australijska koprodukcja opowiada o tym, jak wpajana od małego ideologia (w tym przypadku nazizm) zostaje skonfrontowana z brutalną rzeczywistością krótko po kapitulacji Niemiec, gdy nastoletnia dziewczyna z dnia na dzień musi zaopiekować się oraz przeprowadzić przez całe Niemcy swoje młodsze rodzeństwo, na drodze napotykając chłopaka, który podaje się za żydowskiego więźnia obozu koncentracyjnego. Reżyserka z Antypodów stworzyła wciągające kino, w którym kamera skupia się często na detalach, zagląda w różne miejsca, śledzi i obserwuje bohaterów. Obserwuje też zmiany zachodzące w przesiąkniętej przez zbrodniczą ideologię dziewczynie, która powoli odkrywa jej bezsens – film jest popisem młodej Saskii Rosendahl, w swojej naturalnej, przejmującej kreacji. Wydatnie temu swoistemu „kinu drogi” pomaga muzyka Maxa Richtera, który konsekwentnie w swojej filmowej karierze wybiera projekty, które być może nie będą przepustką do wielkiej sławy, ale niosą ze sobą pewne ambicje i wyzwania.

Do Lore stworzył muzykę niewiele odbiegającą od swojego własnego, minimalistycznego stylu oraz szczególnie solowych albumów klasycznych. I podobnie jak przy innych jego projektach kinowych, ilustracja lepiej spisuje się w filmie niż oderwana od obrazów. Muzyka, którą wydano tylko w formie cyfrowej trwa nie cała trzy kwadranse, lecz wartych posłuchania jest tylko jakichś 10-15 minut kompozycji. Richter kreuje tu głównie introwertyczną, ambientową atmosferę, muzyka natomiast często „rozgrywa się” na granicy słyszalności i ogólnie rzecz biorąc trzeba się mocno skupić, by nie stracić z nią kontaktu. Nie pomagają też krótkie czasy niektórych utworów, w których tak naprawdę bardzo niewiele się dzieje. Oprócz tego wprowadza tu, chociaż dość subtelnie, elementy muzycznej grozy czy też horroru, muzycznie dopowiadając atmosferę tamtych dni (dzikie bandy, uchodźcy z obozów, porzucone domostwa, zniszczenia wojenne, panująca śmierć, głód itp.). To jedna strona medalu, ale jest też i druga.

Ścieżka zdecydowanie ożywa natomiast w chwilach, gdy Brytyjczyk anonsuje swój piękny temat główny, przywodzący na myśl dokonania Michaela Nymana. Tak jak większość jego tematów, jest smutny w wyrazie, aczkolwiek zabarwiony emocjonalną intensywnością tak, że trudno od niego oderwać ucho. Tu i ówdzie z asystą fortepianu, bądź płaczących, solowych skrzypiec (znakomite After Gunter’s Death), emanuje trudno pojętą tęsknotą ale też nieuchronnością. Oprócz niego, wartych uwagi jest kilka momentów pójścia w stronę ilustracji dramatycznej, by nie powiedzieć klasycyzującej ‘muzyki akcji’, opartej na intensywnych, smyczkowych rajdach i okazjonalnej perkusji. Zwraca uwagę Running Through the Field, Running Away a taże brutalne w wyrazie When Will He Be Back. Ładnym podsumowaniem albumu jest natomiast End Credits ze skrzypcową solówką i Richterem na fortepianie.

Z pewnością kompozycją z Lore Max Richter nie zawojuje soundtrackowego świata. Pozycja zainteresuje raczej tylko skromną grupę jego fanów a także słuchaczy szukających subtelniejszych, emocjonalnych doznań muzycznych. Kompozycja zdecydowanie lepiej radzi sobie w obrazie, asystując intymnym, kręconym z ręki obrazom filmu Shortland, subtelnie wspierając nie łatwą narrację, chłodną, wyzutą z wyższych uczuć atmosferę świata przedstawionego oraz pięknie nakreślone, dziewicze wręcz uczucie dwójki głównych bohaterów. Warta uwagi i stojąca na wysokim poziomie (ale to żadne zaskoczenie w przypadku tego twórcy) jest muzyka emocjonalna i dramatyczna, stanowiąca wspomniane kilkanaście minut soundtracka i dla niej jedynie warto zapoznać się z tą ścieżką. Reszta to underscore’owy wypełniacz, niestety mocno ilustracyjny, choć spełniający swą rolę w obrazie. Dlatego podobnie jak w przypadku Disconnect polecam najpierw zapoznać się z filmem, w którym score Richtera jest jednym z najważniejszych elementów, choć sama ilustracja jest dawkowana raczej oszczędnie. Praca Richtera została nagrodzona na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Sztokholmie, Bawarską Nagrodą Filmową oraz nominowana do Deutsche Filmpreis, co o czymś już świadczy. Mimo obiekcji co do zawartości materiału (choć wynikających raczej ze specyfiki filmu i samej ilustracji), Richter pozostaje jednym z najbardziej autonomicznych głosów współczesnej muzyki filmowej (i nie tylko) i warto dawać mu kolejne szanse.

Najnowsze recenzje

Komentarze