Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Alan Menken

Hunchback of Notre Dame, the (Dzwonnik z Notre Dame)

(1996)
3,5
Oceń tytuł:
Wojtek Wieczorek | 25-08-2012 r.

Ze względu na rozwój techniki 3D i technologii komputerowej, lata dziewięćdziesiąte były okresem schyłkowym dla klasycznej animacji. Wtedy też studio Disney’a nakręciło większość ze swych najsłynniejszych filmów, wykorzystując wszystkie doświadczenia nabyte przez kilkadziesiąt lat pracy nad animacjami. Wielu do dziś uważa nakręconego w 1994 r. Króla Lwa za najlepszy film Disney’a. Jednak dwa lata później powstał nieco przyćmiony obecną kultowością wymienionego wyżej tytułu, ale w mej opinii jeszcze lepszy, a na pewno dojrzalszy i zaskakująco głęboki jak na animację dla dzieci film – Dzwonnik z Notre Dame. Obraz będący luźną adaptacją powieści Wiktora Hugo, opowiada o dobrodusznym, mieszkającym w dzwonnicy katedry Notre Dame garbusie, który zakochuje się w pięknej Cygance, Esmeraldzie, oraz o jego złowrogim panu – Frollo. Film zaskakuje głęboką symboliką, dojrzałością, silnym wątkiem chrześcijańskim, a przede wszystkim wyjątkowo demonicznym czarnym charakterem – opętanym nienawiścią do Cyganów i pożądaniem do Esmeraldy sędzim. Animacja z reguły daje kompozytorom duże pole do popisu – warto choćby przywołać Mulan Jerry’ego Goldsmitha, czy jedyną uhonorowaną Oskarem ścieżkę dźwiękową Hansa Zimmera – Króla Lwa. Jednak jeden kompozytor „wycisnął” z animacji cały potencjał, praktycznie monopolizując produkcje Disney’a i zgarniając za nie aż osiem Oskarów. Nic więc dziwnego, że i tym razem studio zaprosiło do współpracy Alana Menkena.

Płytę otwiera The Bells of Notre Dame, będące wprowadzeniem do opowieści, zasadniczo zapoznaje nas z najważniejszymi elementami ścieżki – chorałami gregoriańskimi, które Menken zaadaptował ze względu na tematykę i miejsce akcji filmu, narracją Clopina, podkreśloną francuskim walcem, zamykającym również całą płytę, oraz przede wszystkim potężnym tematem głównym. Mimo, iż melodia ta jest niezwykle prosta, jej aranżacja na blachy i potężny chór robi piorunujące wrażenie. Cała piosenka świetnie łączy tekst Stephena Schwartza z tekstami gregoriańskich chorałów. Warto zwrócić uwagę na pewien błyskotliwy zabieg – Frollo śpiewając do melodii tematu Quasimoda swoje rozporządzenia i nadzieje, zdradza widzowi cały przyszły los biednego dzwonnika.

Menken stworzył dużą ilość tematów, jak na dziewięćdziesięciominutowy film, większość z nich cechuje duża prostota, połączona z niezwykłą emocjonalnością – przejmujący temat Quasimoda, potężny motyw główny czy króciutka fanfara reprezentująca mężnego kapitana Phoebusa. Kompozytor wykorzystuje również stylizację na muzykę średniowieczną i cygańską (jedno i drugie słychać w zwariowanym, „karnawałowym” Topsy Turvy). Na kolejnych dwóch istotnych tematach oparte są piosenki: Out There, która wyraża pragnienie życia wśród ludzi, żywione przez Quasimoda (temat ten zostaje świetnie przetworzony w dramatycznym Humiliation) oraz śpiewana w filmie przez Esmeraldę God Help The Outcasts.

Jednak najbardziej znaną i najważniejszą piosenką soundtracku jest Heaven’s Light/Hellfire. Zbudowana jest na zasadzie kontrastu. Pierwsza część śpiewana jest przez Toma Hulce’a, użyczającego głosu postaci Quasimoda. Dzwonnik wyraża w niej swoje uczucia, wywołane niespodziewaną akceptacją ze strony Esmeraldy. Jego część kończy się durową aranżacją tematu głównego, na którym zarazem (tym razem w tonacji molowej) oparty jest refren drugiej części piosenki – Hellfire. Ją z kolei wykonuje odtwarzający postać Frolla Tony Jay, wspierany przez chór. Cała scena zaskakuje odwagą (sędzia śpiewa o nienawiści i pożądaniu, jakie żywi do Cyganki), jak również świetną symboliką (warto zwrócić uwagę na wykorzystanie kolorów w końcowym ujęciu, symbolizującym dwoistość natury sędziego). Sama piosenka jest doskonale zorkiestrowana (wspaniałe waltornie) i świetne wykorzystuje chór, symbolizujący zbrodnicze sumienie Frolla (podczas gdy on sam wypiera się winy, chór słowami „Mea culpa” przyznaje się do niej). Piosenka ta jest bez wątpienia jednym z highlightów ścieżki, na dodatkowy szacunek zasługuje świetne wykonanie aktorów oraz tekst Stephena Schwartza.

Cały soundtrack równoważy w podobnej ilości piosenki i muzykę ilustracyjną. O ile w tych pierwszych Menken dokonuje różnych stylizacji (świetne, nieco groteskowe The Court of Miracles, czy mieszające w sobie w sposób typowy dla musicali m. in. elementy jazzu i kojarzącej się z romantycznym Paryżem instrumentacji A Guy Like You), o tyle w muzyce akcji trzyma się przede wszystkim potężnego, chóralnego brzmienia. Ponieważ akcja filmu dzieje się w średniowieczu, Amerykanin sięgnął po chorały gregoriańskie. O ile stylizacja całej ścieżki na chorały byłaby rozwiązaniem dość odważnym, prawdopodobnie byłoby to zbyt nużące i trudne w odbiorze, dlatego kompozytor adaptował w większości same teksty, w sposób podobny do kompozytorów klasycznych piszących requiem. Najważniejszymi utworami akcji w tej stylistyce są tu Sanctuary oraz And He Shall Smite The Wicked.

Pierwszy z nich utrzymany w nastroju requiem, czerpie też (przede wszystkim w pierwszej minucie) z Orffowskiej Carminy Burany. Tekst utworu stanowi połączenie modlitw i hymnów chrześcijańskich – m.in. Libera Me, Domine, Te Deum czy O Salutaris Hostia. Słowa dodatkowo potęgują jeszcze dramatyzm utworu – podczas gdy Quasimodo zrywa łańcuchy, słyszeć można „Libera me, Domine”, następnie chór wychwala zbawcę, prosi o wyzwolenie od śmierci w płomieniach, by wreszcie przejść do tryumfalnego „Gloria”, gdy Dzwonnik wznosi na rękach uratowaną Esmeraldę. Kompozytor wplata tutaj również elementy cygańskie, zaznaczone głównie przez instrumentacje (tamburyn) i rytmikę. Podobnie jak w pierwszym czy ósmym utworze płyty, w celu stworzenia jeszcze większej dramaturgii, Menken wykorzystuje tutaj tryle na dęte drewnianie (względnie smyczki) i to z piorunującym efektem. Całość jest świetnie zorkiestrowana. Następny utwór soundtracku jest nieco bardziej ilustracyjny, jednak wciąż dobrze się go słucha – z reszty płyty wyróżniają go przede wszystkim demoniczne organy. Chór powraca tutaj do najczęściej wykorzystywanego w tej ścieżce chorału, czyli Dies Irae. Jednak ponownie, wybrane wersy inteligentnie podkreślają wydarzenia obserwowane na ekranie.

Sam film kończy się utworem Into the Sunlight, łączącym tematy postaci pozytywnych, oraz piosenką Clopina, nawiązującą do początkowych scen, okraszonej wesołą aranżacją tematu głównego. Jednak płytę wieńczą jeszcze dwie piosenki – jedna z nich to rozwinięcie tematu Esmeraldy, (która w filmie symbolizowana jest delikatnym chórem) Someday zespołu Eternal lub All-4-One (w zależności od kraju wydania – WB/USA), a druga to God help the Outcast w innej aranżacji. Obie piosenki są utrzymane w stylistyce pop, i o ile do promowania filmu i soundtracku pewnie nadawały się idealnie, jednak obrany styl dość mocno kontrastuje z resztą płyty.

Gdy przychodzi do rozważania o wadach i zaletach albumu, wszystko zależy od tego, czego od niej oczekujemy. Ci, którzy szukają różnorodnych, mniej lub bardziej rozrywkowych doznań, będą ukontentowani w stu procentach. Problem mogą mieć słuchacze, których przyciągnęła poważniejsza strona tej płyty – Utwory takie jak Topsy Turvy stanowią co prawda chwilę wytchnienia od potężnej muzyki akcji i posępnego, chóralnego brzmienia, jednak umiejscowienie silnie rozrywkowej A Guy Like You (będącej swoją droga chyba najsłabszą piosenką z soundtracku) zaraz po poważnym i bardzo dramatycznym Hellfire tworzy nieprzyjemny dysonans. W dodatku o ile jako ilustracja błazenady na festynie, czy psot Gargulców, w/w piosenki sprawdzają się znakomicie, o tyle przy odsłuchu poza filmem wypadają nieco gorzej. Jednak trzeba pamiętać, że jest to wymuszone przez charakter filmu i Menken ze swojego zadania wywiązał się znakomicie, a sam dobór materiału na płycie jest chyba najlepszą możliwą formą obcowania z tą muzyką (chociaż producent mógł się pokusić o wydanie krótkiego fragmentu ilustrującego ucieczką Quasimoda i Esmeraldy z Katedry, ze względu na ciekawą aranżację motywów cygańskich i średniowiecznych, które przez całą płytę jedynie „mrugają” do słuchacza).

Dzwonnik z Notre Dame to świetna ścieżka, łącząca w sobie elementy typowe dla muzyki do filmów Disney’a, z niespotykaną jak na twórczość Menkena powagą i miejscami surowym, liturgicznym brzmieniem. Muzyka ta została nominowana do Oskara i Złotego Globu. Świetnie wypada w filmie i kompozytor poprzez kilka ciekawych zabiegów dowodzi swojej inteligencji i kunsztu w operowaniu motywami. Dodatkowo na docenienie zasługują aktorzy, którzy sami wykonywali piosenki. I jeśli przymkniemy oko na drobne wady, w postaci nieco niefortunnego montażu płyty, zapewni nam ona niemal godzinę świetnych muzycznych doznań.

Najnowsze recenzje

Komentarze