Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Basil Poledouris

Conan The Destroyer Re-recording (Conan Niszczyciel)

(2011)
5,0
Oceń tytuł:
Michał Turkowski | 29-02-2012 r.

Po niekwestionowanym sukcesie re-recordingu Conana Barbarzyńcy, zrealizowanego w 2010 roku przez wytwórnię Tadlow, pod dowództwem Jamesa Fitzpatricka, dyrygent Nic Raine ponownie poprowadził muzyków The City of Prague Philharmonic Orchestra and Choir w wykonaniu kompletnego materiału z kolejnego filmu o Cimmeryjczyku pt. Conan Niszczyciel, a także 20-minutowej suity napisanej przez Poledourisa na potrzeby przedstawienia scenicznego pt. Sword and Sorcery: Adventures of Conan zrealizowanego na motywach filmu Johna Miliusa z 1982 roku.


Conan The Destroyer (Conan Niszczyciel)

Conan Niszczyciel został wyreżyserowany przez Richarda Fleischera (autora słynnego Tora!, Tora!, Tora!) w dwa lata po premierze Barbarzyńcy. Film okazał się klapą, przez co planowana przez autorów oryginału, dłuższa saga o Conanie nie miała szans powstać. Film Fleischera kompletnie stracił rozmach dzieła Millusa, z epickiej opowieści, stał się banalną historyjką, opowiadającą o losach Conana i jego świty, która staje do walki z fatalnie zrealizowanymi maszkarami na tle równie słabych scenografii.



Jakość filmu z pewnością wpłynęła na pracę kompozytora, który bez dwóch zdań nie był tak silnie zainspirowany losami Conana, jak to miało miejsce w przypadku filmu Miliusa. Basil napisał tę partyturę w około dwa tygodnie, co jest gigantyczną przepaścią w porównaniu z niemal rokiem czasu, jaki zajął mu Barbarzyńca. W efekcie, powstał score przeciętny, pozbawiony monumentalnych rozmiarów poprzednika, bardzo wtórny, wprost bezpośrednio kopiujący całe utwory z Barbarzyńcy. Basil w pewnym sensie sam „odpuścił” sobie starania, ale nie ma co go tłumaczyć z faktu że napisał przeciętną muzykę. Jednakże pomimo wad, jest to score oferujący sporo nieskrępowanej zabawy, będący przyjemną, w swojej kompletnej wersji, godzinną przygodą fantasy.



Nim partytura z filmu Conan Niszczyciel trafiła na pulpity muzyków z Pragi, przeszła ona kompletną rekonstrukcję. Orkiestratorzy z zespołu Tadlowa, poprawili pełne błędów, oryginalne zapisy nutowe. Producent nagrania, James Fitzpatrick dokładnie wyjaśnił problemy dotyczące pierwszej realizacji muzyki we Włoszech. Basilowi powierzono dość skromną orkiestrę, oryginalne instrumentacje pełne były błędnych, ręcznie wykonanych zapisów, wiele partii, które trafiły do tej ścieżki było odgrywanych z syntezatorów – np. tuba, klawesyn, cymbalion, a także część smyczków. Wykonanie oryginału również pozostawia wiele do życzenia, o czym dobitnie świadczy choćby fakt, związany z filmowym Main Title (Original Version), który nie trafił nawet na płytę Varese, wyprodukowaną przez Poledourisa. Wykonanie tego fragmentu nie satysfakcjonowało kompozytora, zaś przy siódmym czy ósmym, nieudanym podejściu orkiestry, Basil poddał się i polecił twórcom filmu, aby dźwiękiem galopu koni zagłuszyli muzykę, ilustrującą napisy początkowe. Na płycie Varese z kolei, Basil umieścił jako Main Title utwór będący zlepką fragmentów z różnych ścieżek.



Zadanie ekipy przygotowującej ponowne nagranie, polegało więc nie tylko na modyfikacji wadliwych zapisów nutowych. Najwięcej odpowiedzialności spoczęło na barkach członków Praskiej Orkiestry, których to zadaniem było w pełni profesjonalne wykonanie tej ścieżki. Nasi południowi sąsiedzi podkasali rękawy i wyciągnęli z tego score najwięcej ile tylko się dało. I za to brawa!



Na potrzeby tej partytury, kompozytor wykreował dwa główne tematy. Pierwszy z nich, to heroiczna fanfara dla Conana i jego towarzyszy, eksplodująca pełną mocą w świetnym Main Title, a także w muzyce akcji. Fanfara ta, choć kiczowata i banalna, do filmu pasuje jak ulał, a także bardzo wpada w ucho. Drugi temat, to melodia dla Jeźdźców Taramis, korzystająca nieco z dziedzictwa wielkiego poprzednika jakim jest Riders of Doom. Wersja z Niszczyciela straciła jednak drapieżną naturę oryginału i funkcjonuje w tym score jako zwyczajny temat akcji. Obie te melodie stanowią główny trzon muzyki batalistycznej ubarwiając takie utwory jak Net Fight, Eating the Elite, Cutlery Interruptus, czy End Credit. Wszystkie te ścieżki korzystają z silnej, fantastycznie brzmiącej perkusji, heroicznych wejść obu tematów, a także masy “soczystych” uderzeń w talerze. Równie dobry utwór bitewny to Crystal Palace, grany co prawda w wolniejszym tempie niż oryginał, który jednak zapewnił większą „szerokość” i rozmach brzmienia, szczególnie w finale, gdy orkiestra intonuje westernowy motyw, opisujący zwycięstwo Conana w walce z potworem, strzegącym Kryształowej Komnaty.



Choć rozmach tej partytury nie ma startu do Barbarzyńcy, tak pod względem tematycznym jak i orkiestracyjnym, to Basil napisał też kilka świetnych fragmentów, godnych swojego wielkiego poprzednika, takich jak choćby finał Zula – Bombata Fight, z przepięknym, lirycznym motywem na smyczki i cymbalion. Kapitalny temat na waltornie posiada Dream Quest, śliczne jest Dragon’s Head, gdzie kompozytor intonuje pełną magii melodię na smyczki; ogromne wrażenie zrobiła też na mnie muzyka nastawiona na budowanie klimatu. Bird – The Princess, Boating In czy też Ice Palace to wspaniałe przykłady na kreowanie niezwykłej atmosfery fantasy. Cudowny, senny klimat, Basil buduje za pomocą smyczków, fletów, harfy, klawesynu a także różnego rodzaju dzwonków i „przeszkadzajek”.


Problemy trapiące muzykę z filmu Conan Niszczyciel zaczynają się piętrzyć gdy spoglądamy na oryginalność tej ścieżki. Naturalną rzeczą jest fakt że Poledouris sięga tutaj do zaplecza muzycznego wykreowanego na potrzeby Barbarzyńcy – prócz melodii miłosnej, powraca temat Conana (w wersji na smyczki a także w pięknym solo na trąbkę w Impaling the Guard) i Czarownika Akiro. Kłopot dotyczy tego, że Basil przeniósł do Niszczyciela wiele całych utworów, bezpośrednio wziętych z ilustracji filmu Miliusa. Mamy tu do czynienia z dosłownym „kopiuj + wklej”. Poledouris bez większych zmian przepisuje zarówno fragmenty akcji (Battle of the Mounds Part II), ale też takie utwory jak Mountain of Power Procession, The Tavern, Wheel of Pain, Funeral Pyre, czy Atlantean Sword.



Ze znakomitym efektem przeniósł Basil z Barbarzyńcy, fantastyczne The Orgy. W ścieżce do Niszczyciela utwór ten nosi tytuł Dagoth Cremony i rozpisany jest dodatkowo na pierwszoplanową sekcję drewnianą. Główną atrakcją Dagoth… jest dodany do utworu chór, wzbogacający ten fragment o bardzo złowieszcze, groźne brzmienie. Zmienia to kompletnie wymowę utworu i brzmi naprawdę świetnie. Równie kapitalny efekt dała moim zdaniem nowa aranżacja Anvil of Crom w Main Title (Original Version). Basil przerzucił melodię na wysoko grające trąbki, podkręcił tempo, dodał dynamiczną perkusję i tamburyna – efekt okazał się znakomity. Szkoda jednak że tylko te dwa utwory doczekały się takich właśnie, ciekawych re-aranżacji…



Parę zdań wypada poświęcić omówieniu nowego nagrania. Bez wątpienia jest ono znacznie lepsze jak oryginał. Orkiestra wykonująca score jest pełnych rozmiarów, muzycy grają z pasją i entuzjazmem. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku re-recordingu Conana Barbarzyńcy, także to nagranie bardzo silnie akcentuje potężną, solennie przez Basila wykorzystywaną perkusję. Jakość dźwięku jest piękna – brzmienie jest basowe i przestrzenne, a przy tym krystalicznie czyste. Balans pomiędzy instrumentami jest bezbłędny, zapewniam że słuchaczowi nie umknie żaden detal.



Nie da się ukryć, że Conan Niszczyciel, to score średni głównie przez wzgląd na masę kopii i zapożyczeń z arcydzieła, jakie Basil napisał do filmu Miliusa. Wadą ścieżki, prócz bardzo małej oryginalności, może być też „kiczowatość” fanfary przewodniej, o której można powiedzieć że jest to He’s a Pirate lat 80, czyli twór oklepany i banalny, ale mający swój urok i zmuszający do pogwizdywania. Wadą muzyki są też nie pasujące do całości wątki etniczne (perkusja) dotyczące postaci Zuli. Wykorzystane są bez polotu, w dodatku szybko dają się zapomnieć w szerokim natłoku, orkiestry symfonicznej.



Mimo wszystko, muzyczny Conan Niszczyciel, broni się „funem” jaki zapewnia słuchaczowi, paroma kapitalnymi fragmentami, oraz przyjemnym klimatem fantasy. Jest to partytura głównie dla słuchaczy tęskniących za klasycznym, orkiestrowym, przygodowym graniem. Dla fanów Conana i Poledourisa jest to oczywiście lektura obowiązkowa, pozostałym też polecam spróbować. Ścieżka z Niszczyciela została także wzbogacona o drobne bonusy, w postaci czterech utworów alternatywnych – najciekawsze z nich to Main Title, w postaci jaką znamy z wydania Varese, a także Dagoth Cremony nagrany bez chóru. Tak więc w kompletnej wersji, zrealizowanej przez Praskich Filharmoników, Conan Niszczyciel zostaje oceniony następująco:



Oryginalność ścieżki – 2/5

Muzyka na płycie – 3/5

Ocena ogólna – 3,5/5



Sword and Sorcery: The Adventures of Conan

Niemal 20 minutowa suita pod powyższym tytułem, została skomponowana przez Basila Poledourisa w roku 1983, na potrzeby inscenizacji, która zrealizowana została przez studio Universal w ramach Universal Studios Tour na motywach filmu Johna Miliusa. W przedstawieniu tym, Conan tradycyjnie stawia czoła groźnym przeciwnikom, na czele z wielkim smokiem. Gra świateł, średniowieczne kostiumy a także rozmaite elementy pirotechniczne, ubarwiały to widowisko. Dopełnieniem całości jest muzyka Poledourisa, którą kompozytor nagrał pierwotnie wraz ze słynną London Symphony Orchestra. Zgodnie z zaleceniami szefostwa studia Universal, Basil napisał muzykę, podkreślającą bardziej brutalną stronę postaci Conana. Poledouris podszedł do zadania bardzo ambitnie, tworząc wspaniałą suitę symfoniczną.


Sword and Sorcery… to muzyka, napisana i zorkiestrowana, w klasycznym stylu. Pompatyczna, pełna heroizmu, magii ale jednocześnie brutalna i mroczna. Fundamentem tej pracy są dwa tematy, jeden heroiczny, drugi z kolei, noszący znamiona spotykanej choćby we Władcy Pierścieni Howarda Shore’a, tajemniczości. Symfonię w wielkim stylu otwierają potężne dęciaki w Introduction, dając wstęp do prawdziwej orkiestrowej uczty, która czeka na słuchacza przez następne kilkanaście minut. Sword and Sorcery… kumuluje w sobie zarówno kapitalne momenty, budujące magiczną atmosferę ale też pełne heroizmu wybuchy całej orkiestry, świetne wejścia chóru i dynamiczną akcję. Trudno wyszczególnić to co najlepsze w tej suicie, wszak każdy utwór stanowi sporą atrakcję – moimi osobistymi faworytami są z pewnością świetny The Fight, a także The Dragon, Mordor’s Heath, gdzie słyszymy porywający chór, rozkręcający się coraz bardziej, by wraz z epicką perkusją, przejść w fantastyczny, pełen dysonansów finał utworu, dążący do podniosłego The Ending.



Partytura ta, powstała pomiędzy Barbarzyńcą i Niszczycielem i stanowi delikatny pomost pomiędzy tymi ścieżkami. Warto spojrzeć choćby na dynamiczny The Fight, który bazuje na gruntownie przebudowanym Anvil of Crom, z kolei jeden z tematów na smyczki, rozbrzmiewający w Winds of the Woods, trafił potem do Niszczyciela. Basil połączył więc wszystkie trzy ścieżki o Conanie i choć każda z nich jest inna, to razem tworzą one wspólną całość.



W nowo nagranej wersji suita została podzielona na sześć osobnych utworów, co jest przeciwieństwem do jednoczęściowej edycji oryginalnego nagrania wydanego przez Super Tracks w roku 2000. Moim zdaniem wydanie izolujące poszczególne fragmenty jest znacznie lepsze, bowiem łatwiej o znalezienie ulubionego fragmentu – nikt nie zmusza słuchacza do przesłuchiwania całości albo też przewijania utworu.



Praskie wykonanie Sword and Sorcery w absolutnie żadnym stopniu nie ustępuje nagraniu Londyńskich Filharmoników. Co więcej, lepiej i dynamiczniej brzmi tutaj perkusja (finał Mordor’s Four) i sekcja dęta, które są głównym motorem napędowym tej partytury. Dźwięk jest oczywiście znakomity i nie można mu absolutnie nic zarzucić. Jedyna różnica dotyczy chóru, który w tej wersji jest zdecydowanie wyraźniejszy, masywniejszy w porównaniu z oryginałem i nie brzmi jakby został nagrany zza ściany (problem ten trapi oryginał).



Sword and Sorcery: The Adventures of Conan, to 20 minut kapitalnej muzyki fantasy. Dla każdego słuchacza będzie to świetna rzecz, która pokazuje oblicze Basila jako kompozytora niezwykle utalentowanego i znakomicie czującego klimat Cimmeri i fantasy. Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco wszystkim polecić ten score.



Oryginalność ścieżki – 3/5

Muzyka na płycie – 5/5

Ocena ogólna – 5/5



Podsumowanie

Zarówno kompletną partyturę z Conana Niszczyciela jak i Sword and Sorcery: The Adventures of Conan, postanowiłem zawrzeć w jednym tekście ze względu na to iż obie partytury, znalazły się na jednym wydawnictwie. Bardzo cieszy fakt, że nagrywając Niszczyciela, James Fitzpatrick pamiętał o małym diamencie jakim jest Sword and Sorcery i postanowił dołączyć go do tego wydania. Oceny wystawiłem oczywiście osobne, dla obu tych prac, zaś wyniki w gwiazdkach, które tradycyjnie widnieją pod recenzją stanowią podsumowanie całego albumu jako jednego wydawnictwa – są więc one wypadkową obu prac Poledourisa i proszę traktować je jako ocenę całego albumu a nie którejś z tych ścieżek o osobna – takowe znajdują się w tekście.



Kilka zdań, poświęcę jeszcze na moje osobiste przemyślenia, odnoszące się do wszystkich re-recordingów muzyki z Conana. James Fitzpatrick, Nic Raine i Prascy Filharmonicy, rekonstruując ścieżki Poledourisa zrobili kawał świetnej roboty. Dostaliśmy bowiem legendarną trójcę Basila, w nowym, żywiołowym wykonaniu, w nagraniach, od strony technicznej zrealizowanych z największą dbałością o szczegóły. Można oczywiście porównywać nuta w nutę oryginały, dyrygowane przez Basila i re-reci Nic’a Raine, ale czy to ma sens? Sądzę że nie. Mogę się tu tylko zgodzić z Rogerem Feigelsonem, producentem z wytwórni Intrada, który na temat Conana powiedział, że zarówno filmowe nagrania jak i re-recordingi służą innym, wspaniałym celom. Tak właśnie jest i w mojej opinii, bowiem oryginał prezentuje pierwotne nagranie, re-rec zaś, pozwala odkryć najmniejszy detal tych ścieżek, a poprzez odświeżoną interpretację, daje muzyce nowe życie.



Tak więc składam osobiste, ogromne podziękowania dla Jamesa Fitzpatricka, Nic’a Raine, całej ekipy Tadlowa i muzyków The City of Prague Philharmonic Orchestra and Chorus za ożywienie legendy Basila Poledourisa i Conana. Wielkie dzięki.


Najnowsze recenzje

Komentarze