Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Howard Shore

LOTR: The Two Towers (Władca Pierścieni: Dwie Wieże)

(2002)
5,0
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Na początku 2002 roku Drużyna Pierścienia wywołała niezły szum. Sprawiła, że miliony ludzi ruszyły do kin, nie mniej także do księgarni zapoznać się z dziełem na którego podstawie film powstał… wielu spośród nich zahaczyło także o sklepy muzyczne i zakupiło soundtrack. Prawdę powiedziawszy sukces muzyki, był tak wielki, że gdy wszystkie możliwe kopie zostały już wyprzedane (a stało się to bardzo szybko) wznowiono nakład zalewając rynek już nie milionami, ale dziesiątkami milionów płyt. Podczas gdy szum wokół pierwszej części nie cichł, Shore był juz w trakcie pracy nad Dwoma Wieżami.

Pisząc je, kompozytor wielokrotnie odnosił się do wcześniej skonstruowanych tematów, przykładowo: Drużyny (np. The Uruk-Hai) i Froda (np. The Taming Of Smeagol, Samwise The Brave) czyniąc je bardziej elastycznymi na potrzeby sytuacji w których znaleźli się teraz bohaterowie. Nie zabrakło także motywów Rivendell i Lothlorien, przewijających się przykładowo w Isengard Unleashed ze wzruszającym wokalem Elizabeth Fraser czy też The Leave Taking z łagodnymi partiami chóralnymi. Na tej solidnej bazie zbudowano również motyw Arweny zawarty w Evenstar podkreślający jej dylemat pomiędzy wiernością swojemu ludowi, a miłością życia, Aragornem. Istotną rolę pełni tu wokal Isabel Bayrakdarian pełen liryzmu i smutku. TTT to nie tylko nawiązania, także innowacje tematyczne, więc skupmy się może na nich.

…przed oczami wędrowców, na zachodzie, świat wciąż jeszcze leżał cichy, bezkształtny i szary; w miarę jednak jak patrzyli, cienie nocy rozwiewały się stopniowo, ziemia budziła się odzyskując barwy: zieleń rozlała się po szerokich łąkach Rohanu…

Rohan – górzysta, malownicza kraina znajdująca się na północ od Gondoru, a na południe od lasu Fangorn i Lorien. Jej stolicą jest Edoras ze słynnym Złotym Dworem, siedzibą królów. Pełen powagi, piękna, a zarazem pewnego rodzaju folkloru nastrój znalazł ujście w muzyce Howarda. Temat Rohanu jest zdecydowanie najciekawszy z tych, które proponuje nam partytura. Najlepiej słucha się go tam, gdzie na pierwszy plan wysuwają się solowe fiddle (amerykańskie skrzypce etniczne) rozpościerające nad muzyką płaszcz powagi. Wyszczegółnić tu należy The King Of The Golden Hall oraz końcówkę Hellm’s Deep z cudnym wokalnym finałem.

…nie widzieli jego twarzy, miał bowiem kaptur nasunięty głęboko, a na kapturze szerokoskrzydły kapelusz, spod którego ledwie wystawał czubek nosa i siwa broda. Mimo to Aragornowi wydało się, że w cieniu kaptura dostrzega jasny, przenikliwy błysk oczu…

Gandalf Biały – niegdyś zwany Szarym lub Mithrandirem. Podczas potyczki z Balrogiem spadł razem z nim w otchłań Morii. Pokonując go umarł, ale przywrócono go do życia, by mógł dopełnić swojej ostatniej misji… Postać Gandalfa, która w pierwszej części choć ważna, nie posiadała własnego tematu Teraz jest nim obdarzona. Podniosły, z dużą dawką potężnego chóru, dobrze przedstawia tą silną i dosyć istotną osobę nie tylko dla losów mu zaprzyjaźnionych, ale całego Śródziemia. Pierwszy raz, co prawda w nieco „ubogaconej” wersji, spotkamy się z nim przy okazji Foundation of Stone ilustrującym wspomnianą wyżej potyczkę czarodzieja z demonem podziemi. Typową, albumową suitą jest The White Rider zawierający fragmenty oprawy muzycznej do sceny uzdrawiania umysłu opętanego przez Smoczy Język Theodena. Największe wrażenie robi jednak Forth Eorlingas, gdzie usłyszymy temat wzbogacony przepięknym, solowym wokalem Ben Del Maestro. Widok tysięcy pędzących Rohirrimów w dół doliny Helmowego Jaru na tle z muzyką Howarda gwarantują niezapomniane wrażenia!

…różnili się między sobą tak jak drzewa odmiennych gatunków, tak niepodobne jak brzoza do buka albo dąb do jodły. Kilku sędziwych brodatych entów przypominało drzewa bardzo stare, ale zawsze zdrowe i krzepkie, żaden z nich jednak nie zdawał się tak wiekowy jak Drzewiec…

Powieść Tolkiena bogata jest w różnego rodzaju stworzenia i istoty, wprowadzające bujny obraz niezwykłego bogactwa życia w fikcyjną krainę Śródziemia. Śmiało do tej grupy zaliczyć można entów, odwiecznych pasterzy drzew zamieszkujących Fangorn. Sędziwy wiek, powaga i niechęć do przybyszów zostały doskonale uchwycone w temacie Treebeard Już na samym początku rzuca się w uszy dysonans pomiędzy orkiestrą wygrywającą bardzo niskie dźwięki, a chórem śpiewającym wysoko “Entmoot”. Dalsza część należy w znacznej mierze do instrumentów perkusyjnych i dętych drewnianych, wprowadzających tajemniczą, można by nawet rzec, mroczną atmosferę. Ciekawostką jest Isengard Unleashed, będący czymś w rodzaju “kontrtematu”. Z mrocznym, tematycznym pierwowzorem opisującym obojętnych na losy świata pasterzy drzew ma on niewiele wspólnego, za to idealnie przedstawia późniejszą determinację i gniew tych stworzeń stających do walki z Isengardem. Z łagodnego, rozpoczynającego go, miękkiego śpiewu Bena Del Maestro prowadzeni jesteśmy stopniowo do szaleńczej muzyki akcji budowanej na pełnej orkiestrze i licznym chórze śpiewającym poemat o przebudzeniu się drzew z mrocznego snu (“The Ents”).

Standardowo już na końcu płyty, a w filmie podczas napisów końcowych spotykamy utwór promujący. Tym razem jest to Gollum’s Song, według mnie znacznie ciekawszy od May It Be z FOTR. Smętny nastrój jaki mu towarzyszy i słowa piosenki wykonywanej przez Emilianę Torrini w dosadny sposób przestawiają pokrętną, dwuosobową naturę Golluma. W limitowanym edycji soundtracku Dwóch Wież jako bonus dołączono także bardzo piękny i liryczny utwór zatytułowany Farewell To Lorien. Pochodzi on z rozszerzanej wersji Drużyny Pierścienia i opiewa fragmenty wydłużonego o kilka scen pożegnania w Lothlorien.

Muszę przyznać, że przesłuchawszy soundtrack w całości odczułem drobny niedosyt. Wyraźnie brakowało mi tam kilku fragmentów muzycznych słyszanych w filmie, na przykład tego ilustrującego bieg Aragorna, Legolasa i Gimliego tropem orków. Pomijajać te drobne mankamenty wydawnicze otrzymujemy raczej dobrze skonstruowany album muzyczny, godnie prezentujący drugą partyturę Shore’a do Władcy Pierścieni. Pod względem słuchalności wypada ona jednak nieco gorzej posług Drużyny Pierścienia. Wszystkiemu winna jest spora ilość tak bardzo lubianych przez Howarda Shore’a dysonansów i eksperymentów dźwiękowych. Mogą one napsuć nieco krwi słuchaczom lubującym się w melodyjnych utworach akcji, z kolei zachwycić uwielbiających eksperymentatywną zabawę z orkiestrą i chórem. Nie pomniejsza to jednak rangi tej płyty. Późniejszy Powrót Króla potwierdza tylko, że całość muzyczna trzymana jest na bardzo wysokim poziomie. Polecam!

Inne recenzje z serii:

  • The Lord Of The Rings: The Fellowship Of The Ring
  • The Lord Of The Rings: The Fellowship Of The Ring – The Complete Recordings
  • The Lord Of The Rings: The Two Towers – The Complete Recordings
  • The Lord Of The Rings: The Return Of The King
  • The Lord Of The Rings: The Return Of The King – The Complete Recordings
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze