Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Randy Newman

Toy Story 2

(1999)
-,-
Oceń tytuł:
Marek Łach | 14-06-2010 r.

Odkryciem Randy’ego Newmana przy okazji pierwszego Toy Story było zauważenie, iż w obliczu nowej formuły animacji trójwymiarowej nie zdezaktualizowały się dawne techniki ilustracyjne, znane kinu animowanemu jeszcze od czasów Carla Stallinga. Naturalnie ci, którzy obok rewolucji graficznej oczekiwali również rewolucji na poziomie score srodze się zawiedli. Dzisiaj widać, że rację miały po części obie strony: Newman – gdyż jego kompozycja rzetelnie, choć rzemieślniczo służyła filmowi; jego krytycy – bowiem z perspektywy 15 lat jedynym elementem Toy Story, który faktycznie przetrwał próbę czasu, nie jest muzyka ilustracyjna, a znakomite piosenki.

Sequel niestety nie zachwyca: score jako taki nie eksploruje nowych obszarów, bezpiecznie kontynuując uciążliwą, rozdrobnioną manierę stylistyczną oryginału; na dodatek w większym stopniu niż poprzednio Newman opiera się na elemencie pastiszowym – w rezultacie ścieżka zatraca swoją indywidualność i inne cechy identyfikacyjne, nieliczne już przecież w części pierwszej. Piosenki z kolei pełnią tym razem mniejszą rolę i nie są już tak pomysłowe, co kiedyś.

Kowbojskie Woody’s Roundup to w zasadzie muzyka źródłowa, podkład do reklamy telewizyjnej, zabawna, ale pozbawiona tej emocjonalności czy błysku, jakie cechowały chociażby I Will Go Sailing No More.Lepiej ma się sprawa z delikatną balladką When She Loved Me – ta jednak gryzię się trochę z mniej muzykalnym niż poprzednio charakterem obrazu. W momencie gdy żaden inny kawałek nie prowadzi fabuły do przodu, umiejscowiony w środku filmu numer wokalny wydaje się wzięty jakby z innej bajki. Odswieżona aranżacja You’ve Got a Friend In Me – z punktu widzenia ciągłości serii istotna – jest natomiast siłą rzeczy wtórna i na dodatek pozbawiona niepowtarzalnego głosu Newmana (wykonuje znany aktor i piosenkarz Robert Goulet).

Wątki pastiszowe score koncentrują się głównie na stylistyce westernu i orkiestrowego SF lat 80-tych. Copland pojawiał się już w poprzedniej ścieżce, tym razem Newman idzie jednak dalej i szerzej rozwija tematykę dla kowboja Chudego – efektem są wyjęte żywcem z The Red Pony czy The Big Country Morossa skoczne utwory w klimacie americany, z efektownym Jessie And The Roundup Gang na czele. Również astronaucie Buzzowi kompozytor poświęca sporo muzycznej przestrzeni, w zabawny sposób imitując wczesnego Hornera (Battle Beyond the Stars, oba Star Treki) i filtrując go przez własny język ilustracyjny.


Co z nowości? Obok kontynuacji triumfalnego tematu z części pierwszej, Buzz otrzymał przebojową fanfarę heroiczną w klimacie przygodowych ścieżek Alana Silvestriego; dla jego antagonisty Zurga kompozytor przygotował krótki, złowieszczy motyw na dęte, z charakteru również parodystyczny. Jak zawsze u Newmana, pełnoorkiestrowa muzyka akcji stoi na bardzo wysokim poziomie – szczególnie finałowa konfrontacja prezentuje się pod tym względem bardzo efektownie, będąc chyba najbardziej elektryzujacą muzyką instrumentalną, jaką autor napisał na potrzeby serii. Resztę płyty uzupełnia mickey-mousing i szczątkowe elementy liryczne – w zasadzie tylko dla fanów kompozytora.

Rzemiosło Newmana nagrodzone zostało Annie Award, wygrywając z Dinozaurem Howarda, podczas gdy Chicken Run nie było nawet nominowane… Najwięcej wyróżnień zebrała piosenka When She Loved Me – zdobyła Grammy, oraz dwie nominacje: do Oscara i Złotego Globu. Wszystkie moim zdaniem na wyrost. Pomimo dużej plastyczności i przemienności motywów, ścieżka ta była dla kompozytora krokiem wstecz w stosunku do bardzo udanego Dawno temu w trawie; brakuje jej również wyraźniejszego ukierunkowania, cechującego chociażby Potwory i spółkę.

Z drugiej strony, jest to prototypowy Newman – bogaty w pomysły, dobrze synchronizujący się z obrazem, trochę toporny w odbiorze płytowym, ale zyskujący po seansie filmu. Co prawda na tle nowoczesnych Ratatuja czy Wall.E prezentuje się blado i trąci myszką, nie oferuje też niczego konkretnego pod względem artystycznym, niemniej jako klasyczna animowana tapeta spełnia swoją rolę. Nie zmienia to jednak faktu, że Newman w tym wydaniu z grona kompozytorów Pixara ma ofertę najuboższą.

Recenzje pozostałych ścieżek z serii:

  • Toy Story
  • Toy Story 3
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze