Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Mikis Theodorakis

Z

(1969/2003)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 25-04-2010 r.

„Z” Constantine’a Costa-Gavrasa będący adaptacją powieści Vasilisa Vasilikosa to wyśmienity polityczny thriller, nagrodzony dwoma Oscarami: dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego i za montaż. Choć jego akcja rozgrywa się w bliżej nieokreślonym państwie śródziemnomorskim (obraz nakręcono w Algierii), a bohaterowie, w większości bezimienni (nazywani po prostu od pełnionych funkcji: deputowany, sędzia, prokurator, generał) mówią po francusku, to ewidentnie bardzo mocno nawiązuje do autentycznych wydarzeń lat 60. w Grecji, kiedy to zamordowano opozycjonistę Gregorisa Lambrakisa, a kilka lat poźniej doszło do tzw. „junty czarnych pułkowników” i w Grecji władzę przejęła wojskowa dyktatura, o której wspieranie oskarżano CIA.

Mieszkający we Francji grecki reżyser od samego początku w roli twórcy muzyki do swego filmu widział tylko jedno nazwisko. Mikis Theodorakis, który dał się już wówczas poznać nie tylko jako bardzo dobry kompozytor, a który miał już na koncie słynnego „Greka Zorbę”, ale i lewicowy działacz społeczno-polityczny, opozycyjny w stosunku do rządzącej junty (więcej o burzliwych i dramatycznych momentami losach Theodorakisa możecie przeczytać w jego biografii). Główny problem tkwił w tym, że w czasie kręcenia filmu grecki kompozytor był już przez władze internowany w miejscowości Zatouna. Tam przebywał w areszcie domowym i jego kontakt ze światem był bardzo ograniczony. Co prawda mógł przemycać swoje utwory do świata zewnętrznego, ale jednak nie było mowy o normalnej współpracy z reżyserem, o pisaniu muzyki pod gotowe sceny czy nawet pod zapisy scenariusza. Costa-Gavras skorzystał więc z tego, co Theodorakis pisał na wygnaniu, a także z jego starszych kompozycji, a dwa główne tematy Z opierają się na motywach z piosenek z albumów Mauthausen (utwór O Antonis) oraz The Hostage (utwór To Yelasto Pedi). W ścieżce dźwiękowej wykorzystano ponadto, choć nie wymieniono tego w napisach, utwór Pierre’a Henry’ego Psyché Rock (na soundtracku nieco przearanżowaną i skróconą wersję odnajdziemy w Café Rock).

Dobrana w ten sposób muzyka sprawuje się w obrazie naprawdę nieźle, choć nie ma jej dużo, a na przykład Main Title zostaje dość brutalnie montażowo poćwiartowane. Jednak późniejsze nawet krótkie wejścia głównych tematów, czy znakomite muzycznie sekwencje z ucieczką przed samochodem, albo finałowych przesłuchań żandarmów uprawniają do wystawienia za rolę w obrazie wysokiej noty, tym bardziej, że tematycznie muzyka wbija się w pamięć, a jej charakterystyczne brzmienie zdecydowanie pomaga zdefiniować geograficznie miejsce akcji.

Soundtrack po raz pierwszy wydano już w roku 1969 na winylu we Francji w wersji z 11 utworami, a wkrótce potem ukazało się wydanie wzbogacone o dodatkowe dwa bonusowe fragmenty, w których sam Mikis Theodorakis gra na fortepianie i śpiewa. W oparciu o ten rozszerzony, choć wciąż bardzo krótki, bo ledwie 25-minutowy materiał w 2003 roku grecka wytwórnia FM Records wypuściła zremasterowaną wersję na CD oraz do pobrania przez internet w formie mp3.

Album otwierają dwa główne tematy. Najpierw znakomity, dynamiczny O Antonis z porywającymi gitarami, buzuki (popularny w greckiej muzyce ludowej instrument podobny do mandoliny), perkusjonaliami, klawesynem, a w części środkowej także sekcją dętą. Podobne instrumentarium towarzyszące orkiestrze symfonicznej odnajdziemy w zbliżonym, aczkolwiek z początku bardziej stonowanym, a równie kapitalnym To Yelasto Pedi. Inne aranżacje tego tematu odnajdziemy w dalszej części soundtracku. Wersja na buzuki to chyba najbardziej grecko brzmiący utwór tego albumu, zaś najbardziej klasycznie i dostojnie prezentuje się ten motyw w trochę smutnym, trochę dramatycznym Finale, połączony zresztą tam zgrabnie z tematem znanym z Main Title.

Z pozostałych fragmentów najlepsze wrażenie zostawiają utrzymany w klimacie action-score’u lat 60-70. La Course de Manuel wykorzystujący obok smyczków gitarę elektryczną i basową, elektroniczne organy oraz intensywny perkusyjny bit, a także łączący w sobie greckie brzmienie z przepełnionym werblami wojskowym marszem, bardzo ciekawie rozwijający się Pios Den Mila Yia Ti Labri (choć zabrakło mi w tym utworze jakiegoś ekscytującego zwieńczenia). Nieźle prezentują się też będący wariacją na jeden z głównych tematów Arrival of Helen i zbudowany w oparciu o egzotyczne perkusjonalia Batucada. Natomiast osobiście wszelkie utwory śpiewane, zwłaszcza przez Theodorakisa, choć i ten przez nierzadko współpracującą z nim Marię Farandouri (To Palicari Echi Kaimo) do gustu mi specjalnie nie podeszły i potraktowałem je raczej jako mało istotny dodatek do sountracku.

Mimo, że tak krótki, „Z” to soundtrack zdecydowanie interesujący i godzien polecenia. Osoby, które widziały film z pewnością same poczynią wszelkie starania, by zdobyć go w jakiejkolwiek wersji i wydaniu. Pozostałych też mocno zachęcam. Znakomite melodie oraz świetne brzmienie, charakterystyczne dla europejskiego kina tamtego okresu, oczywiście w tym wypadku mocno nacechowane śródziemnomorskim klimatem i grecką tradycją muzyczną, momentami przypominający choćby „Greka Zorbę”, a momentami nawet Ennio Morricone (choćby końcowe gitary w Finale), sprawiają, że nawet Ci, którzy specjalnie fanami europejskiej muzyki filmowej lat 60-70. nie są, powinni tu znaleźć coś i dla siebie.

Najnowsze recenzje

Komentarze