Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

FILMMUZY 2011 – NOMINACJE


Nasza portalowa nagroda obchodzi w tej edycji skromny – piąty – jubileusz. Po tych czterech, a właściwie technicznie już pięciu odsłonach, można powiedzieć, że nasza Filmmuza stała się taką małą alternatywą dla nagród branżowych oraz krytyki (Oscary, rozczarowujące nagrody IFMCA, itp.), które przeważnie nagradzają (ponoć…) najlepszych. Patrząc na ich nominacje i nagrody, nie można odnieść wrażenia, że są one w większości rozdawane podług klucza, trendu, chwilowej popularności czy też ze zwykłych politycznych pobudek. Filmmuza zawsze starała się iść pod prąd tym zjawiskom, a w zamian oferować ciekawe, nie rzadko egzotyczne wybory, nie rezygnując z najlepszych dokonań muzyki filmowej w obrębie szeroko pojętego głównego nurtu, ale też proponując oraz zauważając warte uwagi (albo i nagród) pozycje, nierzadko o artystycznej i estetycznej wartości. Czy taka jest Filmmuza i jej nominacje A.D. 2011? Tak, chyba udało nam się ponownie drogą elekcji wybrać stosunkowo eklektyczną mieszankę bohaterów i przegranych poprzedniego roku. Obok starych wyjadaczy, którzy z głośnym impetem powrócili na salony tego gatunku, udanie pokazało się również kilku twórców tworzących czołówkę tzw. średniego pokolenia oraz jak zawsze kliku nuworyszów. Nominacje obejmują twórców z USA, Europy (Wlk. Brytania, Francja, Polska, Niemcy) oraz Azji (Japonia, Chiny).

Tym razem w ramach uatrakcyjnienia zabawy, proponujemy poznawanie nominowanych poprzez krótkie filmiki prezentujące ich pokrótce, a następnie zachęcamy do zapoznania się z powodami, dla których postanowiliśmy właśnie tych a nie innych kompozytorów wyróżnić.

Oto nasze propozycje do nagrody Filmmuzy za ubiegły, 2011 rok.

Loading the player …

Przy okazji ubiegłorocznego rozdania wskazywaliśmy, że sezon 2010 cechowała niezwykła różnorodność gatunkowa, którą odzwierciedliła finałowa piątka nominowanych oraz ostateczny zwycięzca. Tym razem jest nieco inaczej. Zakres tegorocznej stawki zamyka się w zasadzie w muzyce z pogranicza dramatu i przygody. Lekkie ukłony w stronę komedii i egzotyki nie zmieniają tego ogólnego wrażenia – wpływy obu tych gatunków są głównie funkcjonalne, a w sercu każdej z nominowanych ścieżek tkwią ich główni bohaterowie.

Nominacje otwiera – wyróżniony w Filmmuzach po raz pierwszy – Marco Beltrami. Jego Soul Sufer, przepojony atmosferą rajskiego Pacyfiku, prowadzi nas od ślicznych, hawajskich pieśni po wysokiej próby muzykę przygodową, rozpiętą między grozą a ekscytacją. Beltrami tą niecodzienną pracą udowadnia, że nie na darmo ponad dekadę temu został wskazany jako jeden z ciekawszych głosów swojego pokolenia i że inspirujący materiał potrafi wykrzesać z niego niemałe pokłady wyobraźni. Drugim nominowanym jest kolejny filmmuzowy debiutant, objawienie mijającego sezonu, czyli Ludovic Bource. Francuski kompozytor w swoim Artyście efektownie cofa się do czasów kina niemego, z humorem i empatią ilustrując historię chwały i upadku wielkiej gwiazdy ówczesnych filmów. Z dzieła Bource płynie radość tworzenia, błyskotliwa żonglerka konwencją i europejska perspektywa tej bardzo hollywoodzkiej przecież opowieści.

Również Patrick Doyle nie miał dotąd szczęścia w poprzednich edycjach naszych nagród. Ubiegły sezon był jednak dla sympatycznego Szkota tak udany, że nie mogliśmy się oprzeć i wśród wyróżnionych musiała się znaleźć przynajmniej jedna jego praca – padło na chyba najlepszą, La ligne droite. Doyle w niezwykle poruszający sposób zdołał połączyć swój melodyczny talent z minimalistycznymi rozwiązaniami, tworząc ścieżkę o sugestywnej wewnętrznej motoryce, w niebanalny sposób oddającą desperacką walkę głównych bohaterów o lepsze życie, walkę wyrażoną w formie nieustannego biegu. Nie gorzej poradził sobie z nową adaptacją Jane Eyre laureat Filmmuzy za rok 2007, Dario Marianelli. Włoch wykorzystał swój klasycyzujący styl, by napisać kompozycję o niebywałym uroku, skąpaną w szokujących napięciach dramaturgicznych. Skrzypce Jacka Liebecka wiodą nas poprzez zakamarki ponurego dworu Thornfield, w którym kiełkuje zakazana miłość; Marianelli przepięknie rozgrywa psychologiczne niuanse oraz porywy namiętności tytułowej bohaterki. Ostatnim z nominowanych jest sam John Williams, którego udany powrót do świata soundtracków symbolizuje War Horse. Muzyczny miks dramatu, kina przygodowego, familijnego i wojennego twórca Gwiezdnych wojen rozgrywa z klasyczną dla siebie elegancką manierą – od idyllicznych ujęć Dartmoor, poprzez grozę wojny, wreszcie po wzruszające, sentymentalne zakończenie, gdzie legendarny kompozytor objawia nam się u szczytu swojej lirycznej potęgi.

Nominowani do Filmmuzy za rok 2011, w kategorii „Score” zostali:

  • Marco Beltrami – „SOUL SURFER”
  • Ludovic Bource – „THE ARTIST”
  • Patrick Doyle – „LA LIGNE DROITE”
  • Dario Marianelli – „JANE EYRE”
  • John Williams – „WAR HORSE”

Loading the player …

Za rok 2011 nominacją do Filmmuzy postanowiliśmy wyróżnić trzech twórców z trzech kontynentów. Dwóch z nich po pewnej przerwie znowu było na ustach większości fanów muzyki filmowej, trzeci natomiast miał bardzo pracowity rok i niejako tą nominacją przypieczętowuje bardzo wysoki poziom swojej twórczości nie tylko w 2011r. ale w ogóle w ostatnich latach. Brytyjczyk Patrick Doyle, w ostatnich kilku sezonach będący nieco poza głównym nurtem, w 2011 roku stworzył oprawę dźwiękową do trzech fabularnych filmów kinowych. Chociaż żadna z nich nie była może kompozycją wybitną, lecz ich równy, wysoki poziom zasłużenie przyniósł mu nominację. Najciekawsza z nich, dramatyczna, minimalistyczna ścieżka z francuskiego dramatu La ligne droite, będąca kolejną współpracą z francuskim reżyserem Regisem Wargnierem przyniosła mu nominację do Filmmuzy w kat. najlepszej ścieżki dźwiękowej. Inna, owocna kolaboracja z Kennethem Branaghem pozowoliła na stworzenie ekscytującej ilustracji do komiksowego Thora, zręcznie unikając banału dzisiejszego tzw. action-scoringu. Dość udana była również muzyka z świetnie przyjętej przez widzów i krytykę Genezy Planety Małp, gdzie Doyle pozwolił sobie oprócz orkiestrowej akcji na etniczne, afrykańskie zabarwienia. Oprócz tego napisał bardzo urokliwą muzykę do dokumentu Jig a także do krótkiej formy pt. Sarajevo.

Nazwisko kolejnego wyróżnionego dla niektórych może być zaskoczeniem. Japończyk Naoki Sato, drugi przedstawiciel Kraju Kwitnącej Wiśni który doczekał się nominacji do Filmmuzy w kategorii kompozytorskiej, jak najbardziej sobie jednak na nią zasłużył i był najbardziej zapracowanym z całej trójki. I choć poprzez fakt, że pisał tylko do produkcji japońskich, które świata nie podbiły, wielu mogło nie dotrzeć do jego prac, my nie mogliśmy pozostać obojętni na ich równy i wysoki poziom. Sato ilustrował filmy kinowe: rozgrywający się w górach dramat przygodowy Gaku, sensacyjny Dog x Police, kameralny dramat Shoujotachi no rashinban, komediowe anime Eiga Purikyua ôru sutâzu DX 3 i trójwymiarową animację Naki: Friends on Monster Island. Do tego dochodzi taka sama ilość prac telewizyjnych: fabularne Gift; CO Ishoku Coordinator; Carnation plus przyrodniczy dokument Hotspot: Saigo no Rakuen oraz serialowe anime Blood-C. Łącznie 10 ścieżek do kompletnie różnych produkcji, niektóre warte szczególnej uwagi.

Duże oczekiwanie towarzyszyło powrotowi do kina po ponad 3-letniej przerwie ostatniego monumentu (oprócz Ennio Morricone) klasycznej muzyki filmowej – Johna Williamsa. Chociaż odbiór jego dwóch prac do ostatniego duetu filmów Stevena Spielberga jest różnie komentowany przez obserwatorów branży i fanów gatunku, nie można nie docenić nadal ogromnego wpływu jaki na gatunku ma postać 80-letniego kompozytora, a wysoki poziom formalny Czasu wojny i Przygód Tintina, pokazuje jaka przepaść dzieli od niego większość dzisiejszych twórców filmówki. Sam za siebie mówi już fakt, że obie ścieżki otrzymały automatycznie nominacje do Oscara, a zaledwie dwie prace w 2011 roku wystarczyły, by nominować go przez nasz portal do Filmmuzy.

Nominowani do Filmmuzy za rok 2011, w kategorii „Kompozytor” zostali:

  • PATRICK DOYLE
  • NAOKI SATO
  • JOHN WILLIAMS

Loading the player …

Rok 2011 przyniósł całkiem sporo nowych nazwisk kompozytorów filmówki, których fani musieli się nauczyć i w kategorii „Odkrycie” wybór okazał się zaskakująco trudny. Koniec końców wyłoniliśmy jednak trójkę twórców, których prace wywarły na nas największe wrażenie. Pierwszym jest – nie mogło być inaczej – człowiek, który z kompozytorskiej trzeciej ligi (ledwie kilka ścieżek do francuskich komedii, mimo całkiem sporego stażu w zawodzie) awansował na światowe salony, który nagle zaczął zgarniać wszelkie możliwe nagrody i do zwieńczenia znakomitego dla niego roku 2011, brakuje mu już chyba tylko Oscara oraz Filmmuzy. Do obu wywalczył rzecz jasna nominacje. Wiadomo o kim mowa, ale dla obowiązku wymieńmy jego nazwisko – Ludovic Bource, który dostał szansę napisania do filmu gdzie nic nie zagłusza muzyki i jak pokazał Artysta wykorzystał ją do maksimum.

Jego rywalem w walce o Filmmuzę jest inny Europejczyk, posiadający dużo krótszy staż i doświadczenie w branży. Serial przyrodniczy Wildes Russland był wcześniej jego największym projektem. A gdy na jego kanwie powstał film kinowy Russland- Im Reich der Tiger, Bären und Vulkane, Kolja Erdmann mógł w pełni zaprezentować swój pomysł na ilustrację zapierających dech w piersiach krajobrazów rosyjskiej głuszy. Ładne tematy, orkiestra, chór, odrobina etniki… to lubimy. A dzięki wydaniu muzyki na płycie nie tylko znawcy filmów przyrodniczych mogli podziwiać dokonania młodego Niemca.

Ostatni nominowany to, jeśliby patrzeć po paszporcie, kolejny Francuz. Ale obywatelstwo to otrzymał dopiero w latach 90. Qigang Chen pochodzi bowiem z Chin, gdzie się urodził, wychował i zdobył wykształcenie. Później nauki kontynuował w Paryżu, tam też zyskał uznanie kompozytora muzyki poważnej i… zatęsknił za pierwotną ojczyzną. Zaczął od współpracy z reżyserem Zhangiem Yimou przy ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, a w 2010r. po raz pierwszy napisał kompozycję do filmu. Under the Hawthorn Tree do Europy trafiło dopiero w 2011r., ale my bardziej zwróciliśmy uwagę na drugi w karierze score Chena – łączące oryginalna kompozycję z elementami muzyki klasycznej i mszalnej – The Flowers of War z wojennego dramatu w reż. Yimou.

Nominowani do Filmmuzy za rok 2011, w kategorii „Odkrycie” zostali:

  • LUDOVIC BOURCE
  • QIGANG CHEN
  • KOLJA ERDMANN

Loading the player …

W bieżącej edycji Filmmuz o nagrodę za najlepszy utwór tradycyjnie w szranki wchodzi siedem dość zróżnicowanych fragmentów, będących dość ciekawym, przekrojowym spojrzeniem na muzykę filmową A.D. 2011. Z soundtracka do filmu Gaku pochodzi otwierający go energetyczny Crevasse, w którym Japończyk Naoki Sato przenika ze sobą chytrze dwa atrakcyjne tematy – jeden, akcyjny z podrasowaną elektronicznie perkusją oraz drugi, z lekkim epickim wydźwiękiem, podkreślonym etnicznymi areofonami. Takiego sposobu ilustracji śmiało mógłby się uczyć nie jeden amerykański kompozytor… Mocniej w epickie tony uderza finał Księdza Christophera Younga, w którym ten sympatyczny, hollywoodzki twórca bierze na tapetę zimmerowsko-daft-punkowski schemat ilustracji w zamierzeniu poważnej & epickiej i bez skrupułów wynosi go na wyższy poziom, eksplodując feerią orkiestrowych fajerweków, gotyckiego chóru oraz zawodzącego wokalu samej Lisy Gerrard. Podobne środki łączy ze sobą jedno z odkryć tego roku, nasz sąsiad zza Odry – Kolja Erdmann. W swojej niby-pieśni Wildes Russland-Titelsong z ścieżki do przyrodniczego dokumentu Russland – Im Reich Der Tiger, Bären Und Vulkane, podkreśla majestatyczność rosyjskiej tundry, umiejętnie łącząc środki orkiestrowe wraz z śpiewającym po rosyjsku chórem i wokalistką Alexandrą Seefisch, mile przypominając dokonania choćby Basila Poledourisa z Polowania na „Czerwony październik”.

Podobny rodzaj ekspresji pochodzi z utworów dwóch twórców: mistrza i można powiedzieć, jego ucznia. Finałowy Homecoming stanowi 9-minutowe podsumowanie ścieżki dźwiękowej z Czasu wojny Johna Williamsa. Obchodzący niedawno swe 80-te urodziny nestor muzyki filmowej serwuje typowy dla siebie rajd po tematach z ostatniego filmu Stevena Spielberga, prezentując znamienną dla siebie, jaskrawą americanę z delikatnie dramatycznym zabarwieniem basowego brzmienia orkiestry, a na szczycie wisienki znajduje się świetny, melancholijny temat główny. Imitację, zresztą z doskonałym skutkiem, Williamsa przeprowadza typowany dziś na jego następcę Michael Giacchino, który w swojej suicie z przygodowego S-F Super 8 dosięga magii brzmienia, którym jego starszy kolega zadziwiał świat w latach 80-ych. Tutaj najlepiej słychać bardzo dobre tematy, które wyszły spod ręki Giacchino, na czele z ekspresyjnym, mocno emocjonalnym finałem soundtracku Super 8 Suite, zagranym na pełny, orkiestrowy skład. Magia w dzisiejszej filmówce występuje tak rzadko, dlatego też brawa dla tego młodego stosunkowo twórcy, że sprostał oczekiwaniom i napisał coś, czego pewnie i jego nestor by się nie powstydził.

Nieco mniejsze w wymiarze, choć nie mniej ciekawe, są ostatnie dwa utwory skomponowane przez Europejczyków, Francuza i Polaka. The Candidate Alexandre’a Desplata z Id marcowych powraca do stylistyki, którą Francuz zawojował Filmmuzy w zeszłym roku wraz z Ghost Writerem. Dynamiczny, rytmiczny, napisany z typową dla niego ironią utwór to ozdoba soundtracka do ostatniego dokonania reżyserskiego George’a Clooneya. Zachwycający swym delikatnym pięknem jest utwór Charms z W.E., w którym Abel Korzeniowski łączy solówkę na skrzypce z eleganckimi orkiestrowymi pasażami oraz prześlicznymi liniami melodycznymi, a wszystko utrzymane jest w lekko dramatycznym tonie. Prawdziwa perełka, pokazująca skalę talentu zwycięzcy Filmmuzy za Spokojnego człowieka.

Nominowani do Filmmuzy za rok 2011, w kategorii „Utwór” zostali:

  • Alexandre Desplat – „THE CANDIDATE” („The Ides of March”)
  • Kolja Erdmann – „WILDES RUSSLAND-TITELSONG” („Russland- Im Reich der Tiger, Bären und Vulkane”)
  • Michael Giacchino – „SUPER 8 SUITE” („Super 8”)
  • Abel Korzeniowski – „CHARMS” („W.E.”)
  • Naoki Sato – „CREVASSE” („Gaku”)
  • John Williams – „THE HOMECOMING” („War Horse”)
  • Christopher Young – „A WORLD WITHOUT END” („Priest”)

Loading the player …

Z przykrością zauważamy niepokojącą tendencję, iż z roku na rok rośnie liczba potencjalnych kandydatów do rozpatrzenia w tej kategorii a co niektórzy kompozytorzy zdają się prześcigać w tworzeniu jak najbardziej żenującej muzycznej papki. Niewątpliwe sporą winę za to ponosi dominująca obecnie w Hollywood tendencja: szybko, tanio i anonimowo. Im kto bardziej potrafi dostosować się do temp-track’u, tym dla producentów lepiej. Nie czas i miejsce jednak na rozpatrywanie i analizowanie przyczyn tego stanu rzeczy. Spójrzmy jakie trzy prace nasza redakcja wyłowiła z soundtrackowego morza 2011 roku. Oczywiście z samego dna, pełnego mułu i obrzydliwych wodorostów.

Po roku nieobecności wraca wielki gwiazdor tej kategorii, człowiek który kompozytorem muzyki filmowej został chyba na przekór i na złość wszystkim miłośnikom tego gatunku. Tyler Bates – zwycięzca Antymuzy sprzed dwóch lat, dwukrotnie także nominowany w latach wcześniejszych, jest zaprzeczeniem mitycznego króla Midasa. Czego się nie tknie to zamienia w g… Stwierdzenie może dość brutalne, niemniej spośród jego czterech ścieżek do filmów kinowych z 2011r., dwie znalazły się wśród naszych niechlubnych nominacji. Pierwszą jest beznadziejna ścieżka do równie beznadziejnej adaptacji Conana Barbarzyńcy. Blisko 3 dekady temu Basil Poledouris napisał dla tego herosa piękną i potężną partyturę, która stała się niekwestionowanym klasykiem gatunku. A co zrobił Bates? Popełnił sztampową, bezbarwną, miałką ilustrację, irytującą ubogim brzmieniem, brakiem jakichkolwiek interesujących pomysłów, obnażającą braki warsztatowe twórcy. I to w kinie przygodowym/fantasy! Co wobec tego Bates zaproponuje w horrorze science-fiction? O, proszę: The Darkest Hour daje odpowiedź na to pytanie. Irytująca elektroniczna tapeta, która w wielu momentach nawet nie przypomina muzyki! A przecież nawet na elektroniczny underscore też trzeba mieć jakiś pomysł!

Niestety drugi rok z rzędu do poziomu Tylera Batesa dostosowuje się kompozytor, przez wielu fanów uznawany za wybitnego wybitnego. Hans Zimmer „tryumfował” w Gniocie Roku 2010, ale mówiono, że on tylko podpisał swoim nazwiskiem popelinę, którą stworzył Henry Jackman. Dziś trudno szukać takich usprawiedliwień. Owszem, pewnie sporą winę ponoszą znów producenci, którzy zamiast dać kompozytorowi nieco swobody chcieli głównie, by trzymał się temp-tracku. Niemniej nie zwalnia to Zimmera z wykazania odrobiny inwencji, warsztatu i talentu. Ten pokazuje co najwyżej we fragmentach Piratów z Karaibów: na nieznanych wodach gitarowy duet Rodrigo y Gabriela. Cała reszta to jednak okropnie syntetycznie brzmiąca, wypruta z emocji jazda po motywach z poprzednich części serii. Dla niektórych pewnie ogromne rozczarowanie.

Nominowani do Antymuzy za rok 2011, za „Gniot” zostali:

  • Tyler Bates – „CONAN THE BARBARIAN”
  • Tyler Bates – „THE DARKEST HOUR”
  • Hans Zimmer – „PIRATES OF THE CARIBBEAN 4: ON STRANGER TIDES”


I to tyle. Staraliśmy się, by nasze wyróżnienia objęły jak największą ilość ciekawych twórców i dzieł, choć oczywiście nie mogło starczyć miejsca dla wszystkich, których chcielibyśmy docenić i na których uwagę zwrócić. Domyślamy się, że wielu czytelników będzie zawiedzionych, iż na listach zabrakło ich faworytów, bądź też uzna, iż ich ulubieniec nie został wyróżniony dostatecznie. Trudno wszakże wszystkich usatysfakcjonować, trudno też w pełni sprawiedliwie ocenić rok ledwie po jego zakończeniu. Każdy ma swoje ulubione ścieżki, każdy z redaktorów portalu jest fanem któregoś kompozytora i nie tak łatwo spojrzeć w pełni obiektywnie. Tym bardziej, ze dopiero za jakiś czas będzie można powiedzieć, który score faktycznie na długo zapadł wszystkim w pamięć i w serca, stał się czymś znaczącym w gatunku, albo który z odkryć z nowicjusza stał się uznanym i cenionym kompozytorem. Póki co zachęcamy do wyrażania swoich opinii na temat naszych nominacji i podawania własnych propozycji i przemyśleń na temat roku 2011. Natomiast na wyłonienie zwycięzców w poszczególnych kategoriach zapraszamy już 18 lutego!

UPDATE:

Rozstrzygnięcie finałowego głosowania w tym miejscu

Najnowsze artykuły

Komentarze