Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

NOMINACJE ZA ROK 2008!


Rok temu przyznaliśmy je po raz pierwszy – Filmmuzy – wirtualne statuetki złotej wiolonczelistki, najmłodszej mitycznej Muzy, opiekunki kompozytorów tworzących filmowe ilustracje. Dziś przedstawiamy nominacje redakcji portalu Filmmusic.pl za rok 2008 dla najlepszych kompozytorów i ich dzieł (a w jednym przypadku: dla najgorszych). Ich wybór dostarczył nie lada trudności, znów nie doczekaliśmy się dzieła wybitnego, które bezsprzecznie zgarnęłoby wszelkie możliwe laury i znów najlepszą płytą mininonego roku okazał się re-recording (wspaniałe wydanie El Cid Miklósa Rózsy). Doczekaliśmy się za to pewnej liczby niezłych, dobrych, może nawet bardzo dobrych ścieżek dźwiękowych, z których trzeba było wybierać. Ostateczne rozstrzygnięcie, czyli wyłonienie zwycięzców w poszczególnych kategoriach już niedługo, ale i ono stanowi nie lada ból głowy, bo przynajmniej na razie trudno nam o consensus we wszystkich kategoriach i kto wie, może ci najlepsi, których wybierzemy okażą się dla Was, Drodzy Czytelnicy, sporym zaskoczeniem. A może udało nam się Was zaskoczyć już samymi nominacjami?


Nikt chyba nie zaprzeczy, że mimo sporej ilości tradycyjnych, dramatycznych projektów, rok 2008, przynajmniej z perspektywy fana muzyki filmowej, stał pod znakiem kina dokumentalnego. Do wybranej przez nas najlepszej piątki trafiły aż trzy ścieżki tego gatunku, a niemałe szanse miały jeszcze dwie inne, które musieliśmy poświęcić na ostatniej prostej. Każdą z owej trójki szczęśliwców można określić słowami: niebanalna, barwna i bogata, znakomicie sprawdzająca się w formie albumowej, ale i czująca tematykę ilustrowanego filmu. Każda z nich wnosi również coś nowego i intrygującego do gatunku. The Crimson Wing: Mystery of the Flamingos zespołu The Cinematic Orchestra łączy w sobie najlepsze cechy narracji do urzekającego obrazu przyrodniczego, ubierając w piękne dźwięki żywot niepozornych ptasich mieszkańców Tanzanii. Night polskiego emigranta tworzącego od lat w Australii, Cezarego Skubiszewskiego, to popisowy rajd po rozmaitych muzycznych stylistykach, który w ostatecznym rozrachunku zachwyca jednak spójnością wizji i jej brawurą. Trzeci dokument, Standard Operating Procedure łączy w unikalny sposób glassowski minimalizm z nowoczesnym stylem Danny’ego Elfmana, tworząc nietuzinkową mieszankę orkiestry i drapieżnej elektroniki. Pozostałe dwa miejsca przypadły ilustracjom dramatycznym: drugi rok z rzędu na naszej liście pojawia się Alexandre Desplat ze swoim niepowtarzalnym, pełnym subtelności językiem muzycznym, w który tym razem inteligentnie ubrał fincherowską opowieść The Curious Case of Benjamin Button; po raz kolejny również pojawia się Joe Hisaishi, z okraszoną pięknym tematem przewodnim, tradycjonalistyczną ale chwytającą za sercę ilustracją Okuribito.

Patrząc na powyższe nominacje, można chyba zaryzykować stwierdzenie, że rok 2008 jak mało który pokazał wagę artystycznej swobody, jaką daje kino dokumentalne, wykraczające poza kanony standardowej, dramatycznej ścieżki dźwiękowej rodem z Hollywoodu. Tradycyjnej myśli nie należy jednak spisywać na straty, wciąż bowiem tworzą kompozytorzy potrafiący nad suche rzemiosło przełożyć ambicje i muzyczną wrażliwość, piszący ilustracje bogate nie tylko w technikę, ale i duszę.

Nominowani do Filmmuzy za rok 2008, w kategorii „Score” zostali:

  • The Cinematic Orchestra za „THE CRIMSON WING: MYSTERY OF THE FLAMINGOS”
  • Alexandre Desplat za „THE CURIOUS CASE OF BENJAMIN BUTTON”
  • Danny Elfman za „STANDARD OPERATING PROCEDURE”
  • Joe Hisaishi za „OKURIBITO”
  • Cezary Skubiszewski za „NIGHT”


W tym roku w trójce nominowanych przez nas kompozytorów znalazł się tylko jeden „młody gniewny”, pozostali dwaj zaś to prawdziwi weterani gatunku, mający solidną bazę fanów od dobrych kilkunastu lat, jako że obaj zaczynali swoją karierę w branży filmowej w latach 80-tych. Obaj również dali w 2008 roku prawdziwy popis profesjonalizmu i wszechstronności, pracując przy bardzo zróżnicowanym repertuarze i – co ważniejsze – za każdym razem serwując nam muzyczne danie na światowym poziomie. Dwa z nich zresztą trafiły do grona pięciu najlepszych ścieżek dźwiękowych w tegorocznych Filmmuzach.

Pierwszy z nich to Danny Elfman, powracający po dwóch dość chudych latach w glorii i chwale. Na hollywoodzkim firmamencie nadworny kompozytor Tima Burtona błyszczał w roku 2008 jak mało kto, racząc nas niezwykłą mieszanką stylów: od minimalistycznej i modernistycznej ścieżki do dokumentu Standard Operating Procedure, poprzez naładowany adrenaliną Wanted, gotycko-groteskowego Hellboya 2, wreszcie po subtelną ilustrację dramatyczną do Obywatela Milka, która przyniosła mu trzecią w karierze nominację do Oscara. Za ów pracowity rok my również nagradzamy Elfmana nominacją w kategorii „Najlepszy kompozytor”.

Nie brak jednak mocnej konkurencji. Choć Star Treka przesunięto o rok, Michael Giacchino miał okazję pochwalić się swoim zmysłem symfonicznym dwukrotnie. Już na początku sezonu zaskoczył wszystkich porywającym hołdem dla Akiry Ifukube w mocarnej uwerturze do katastroficznego Cloverfield, będącej jednym z najciekawszych utworów mijającego roku. Niedługo potem sprawdził się w pełnym blichtru projekcie twórców kultowego Matrixa, czyli Speed Racerze, gdzie sprawił miłośnikom orkiestrowego splendoru niemal dwugodzinną ucztę.

Równie intensywnie ubiegły rok spędził po drugiej stronie Pacyfiku Joe Hisaishi, główny „towar eksportowy” japońskiej muzyki filmowej. Na pierwszy ogień idą trzy projekty rodzime: nowa animacja Hayao Miyazakiego Ponyo on the Cliff, dramat wojenny I Want to Be a Shellfish oraz nominowana do Oscara historia pewnego wiolonczelisty Okuribito – wszystkie podlane symfonicznym sosem, za który fani tak przepadają za Hisaishim. Japończyk spróbował również jednak swoich sił w Europie – pisząc barwną ilustrację do familijnej opowieści przygodowej Sunny et l’elephant.

Nominowani do Filmmuzy za rok 2008, w kategorii „Kompozytor” zostali:

  • DANNY ELFMAN
  • MICHAEL GIACCHINO
  • JOE HISAISHI


Rok 2008 okazał się nie gorszym, a może nawet jeszcze lepszym okresem dla młodych kompozytorów, od roku poprzedniego. W świecie muzyki filmowej pojawiło się kilka nazwisk, o których, miejmy nadzieję, jeszcze usłyszymy. W Hiszpanii zupełny debiut zaliczył Alejandro Vivas, z Wenezueli do Hollywood trafił Angelo Milli, zaś większe projekty dostali mało znani dotąd Islandczyk Atli Örvarsson oraz Kanadyjczyk Andrew Lockington i co by nie mówić o ich pracach, to z pewnością ich nazwiska zapisały się w pamięci miłośników ścieżek dźwiękowych. Jednak żaden z tej czwórki nie został bohaterem naszych nominacji, gdyż w ocenie redakcji portalu Filmmusic.pl na miano trzech największych odkryć muzyki filmowej roku 2008 bardziej zasłużył kto inny.

Podobnie, jak przed rokiem rockowiec Jonny Greenwood z Radiohead zaskoczył wszystkim niebanalną partyturą do There Will Be Blood, tak i w roku 2008 mieliśmy niezwykle ciekawy i udany transfer do muzyki filmowej. Łącząca zwykle jazz i elektronikę grupa The Cinematic Orchestra, czyli Jason Swinscoe i jego pięciu kolegów zostali poproszeni o napisanie muzyki do The Crimson Wing: Mystery of the Flamingos. Miejmy nadzieję, że urocza kompozycja do przyrodniczego dokumentu to nie ostatnia przygoda tego zespołu z filmem. Nasz kolejny wybraniec to ledwie 27-letni protegowany Philipa Glassa, który komponować uczył się na studiach m.in. od Johna Corigliano. Nico Muhly, o którym mowa, może i wygląda bardziej jak bohater serialu dla nastolatków, niż poważny kompozytor, a jednak ten młody Amerykanin naprawdę ma talent. Potwierdza to jego ścieżka do dramatu The Reader, która wprawdzie jest już szóstą filmową partyturą Muhly’ego, ale pierwszą do tak znaczącego obrazu. Ostatnim bohaterem naszych nominacji w tej kategorii jest mieszkający w Wielkiej Brytanii Niemiec Max Richter, który miał już w dorobku kilka albumów z muzyką łączącą kameralną orkiestrę z elektroniką oraz parę partytur filmowych, m.in. do obrazu Stanisława Muchy Nadzieja. Jednak to rok 2008 przyniósł Richterowi prawdziwe uznanie, a zilustrowany przezeń Waltz with Bashir dał mu Europejską Nagrodę Filmową. Należy też wspomnieć, iż kompozytora wyróżniano również za dużo mniej znaną ilustrację do filmu Henry May Long. Wierzymy, że tak Richter, Muhly jak i The Cinematic Orchestra, choć pokazali już sporo, to jeszcze nie pokazali wszystkiego i zapewnią nam w przyszłości kolejne dawki muzycznych wrażeń.

Nominowani do Filmmuzy za rok 2008, w kategorii „Odkrycie” zostali:

  • THE CINEMATIC ORCHESTRA
  • NICO MUHLY
  • MAX RICHTER


Rok 2008 mimo narzekań krytyków, pastwiących się nad upadkiem wszelkiej sztuki komponowania muzyki pod obraz, paradoksalnie zaskoczył nas bardzo dużą ilością świetnych utworów. Już dawno nie było takiego problemu z wyborem tych najciekawszych. Może to znak, że kompozytorzy wbrew temu, co sądzi wielu pesymistów wciąż potrafią pisać, tylko jakoś tak całościowo nie udaje im się tego sklecić? A może to po prostu dobry rok był? To chyba nie ma znaczenia. Nasze zestawienie zaczyna prześliczny utwór formacji The Cinematic Orchestra zatytułowany Transformation. Pochodzi on z filmu dokumentalnego The Crimson Wing (AKA Les ailes pourpres) skupiającego się na zaprezentowaniu niezwykłych zwyczajów flamingów. Cudowna melodyka, błyskotliwe wykonanie i świetna orkiestracja dowodzą, że bardzo często najciekawszych rozwiązań można spodziewać się od twórców nieskażonych typowo ilustracyjnym doświadczeniem i akademicką poprawnością. Tej akademickiej poprawności nie posiada również niepokorny Danny Elfman dla którego rok 2008 był jednym z najbardziej udanych w karierze. W naszym zestawieniu nadwornego twórcę Tima Burtona reprezentuje pochodzący z filmu Wanted utwór Succes Montage. Danny pokazał, że w gatunku takim jak akcja można powiedzieć jeszcze coś ciekawego, jeśli subtelnie sięgnie się po barokowo brzmiące inspiracje i okrasi się je odpowiednią dawką orkiestrowego poweru. Powstaje wtedy wystrzałowy koktajl, który fanów muzyki filmowej jest w stanie oderwać nawet od nagiej Angeliny. Wystrzałowy koktajl, choć zupełnie innego typu serwuje nam także Michael Giacchino, w jednym z najczęściej komentowanych fragmentów zeszłego roku. Monumentalny Roar! sprawia, że każdy miłośnik soundtracków czuje niesłychaną dumę, że dane jest mu być właśnie fanem takiego gatunku. Wolne od tyranii obrazu (utwór pojawia się jedynie w trakcie napisów końcowych Cloverfield) dzieło zachwyca wielowątkowością, przepychem, barwną paletą i szerokim wachlarzem nawiązań. A wszystko to zamknięte w ledwie 12 minutowej suicie.

Kolejną pozycją na naszej liście jest kompozycja Johna Ottmana They’ll Remember You. To nie pomyłka. Czytacie Państwo listę najlepszych utworów zeszłego roku. Co więc tu robi John Ottman? Nam też długo nie chciało się w to uwierzyć, ale najwidoczniej udało się odnaleźć kompozytorowi jakąś prawdziwą filmmuzę, która zainspirowała twórcę Valkyrie do napisania naprawdę świetnego tematu. Poledourisowski chór, operowy sopran, mocarna orkiestra i wzruszająca tematyka chwytają za serce i zapewniają mu pewne miejsce w stawce najciekawszych utworów zeszłego roku. Na naszej liście nie mogło oczywiście zabraknąć Johna Powella. Anglik rok 2008 miał niezwykle pracowity, nic więc dziwnego, że wśród masy scorów jakie stworzył udało się znaleźć jeden pełen mocy temat. A ten pochodzi z letniego blockbustera zatytułowanego Hanckock. The Moon and the Superhero zawiera w sobie wszystko to, czym powinna się charakteryzować dobra muzyka rozrywkowa: świetna tematyka, odpowiednia dynamika, ciekawa melodyka. Wielki sukces odniósł w roku 2008, wcześniej znany jedynie garstce najzagorzalszych wielbicieli inności, A.R. Rahman. Każdy kto wiesza na kompozytorze Slumdog Millionaire psy, zaraz po usłyszeniu jak brzmi Mausaam & Escape wraz z obrazem szybko zmienia zdanie, co do talentu Hindusa. W jakiś przedziwny sposób sprawił on bowiem, że pozornie nie potrafiąca porwać Europejczyka muzyka (brzęczący sithar) w czasie ucieczki dwójki braci wciska w fotel niczym rollercoaster.

Nasza lista nie mogłaby być kompletna gdyby nie pojawił się na niej nasz eksportowy towar z krainy kangurów – Cezary Skubiszewski, który w tym roku zaskoczył nas wieloma ciekawymi projektami. Jego pierwszy wyskobudżetowy film (Death Defying Acts) przyniósł jeden z najciekawszych utworów roku. W ośmiominutowej Death Defying Suite kompozytor zebrał to, co najlepsze, wyczarowując niczym wytrawny prestidigitator zaskakujące połączenia harmoniczne. Mistyczny chór, i viola da gamba, flety i przepyszna liryka, dramatyzm i radość. Słowem przednia iluzja, która potrafi zachwycić nawet zblazowanego krytyka muzyki filmowej.

Nominowani do Filmmuzy za rok 2008, w kategorii „Utwór” zostali:

  • The Cinematic Orchestra za „TRANSFORMATION” („The Crimson Wing:…”)
  • Danny Elfman za „SUCCES MONTAGE” („Wanted”)
  • Michael Giacchino za „ROAR!” („Cloverfield”)
  • John Ottman za „THEY’LL REMEMBER YOU” („Valkyrie”)
  • John Powell za „THE MOON AND THE SUPERHERO” („Hancock”)
  • A.R. Rahman za „MAUSAM & ESCAPE” („Slumdog Millionaire”)
  • Cezary Skubiszewski za „DEATH DEFYING SUITE” („Death Defying Acts”)


Choć Steve Jablonsky, nasz zeszłoroczny antybohater, zrobił sobie przerwę w pisaniu muzyki filmowej, to niestety w żaden sposób nie zmniejszyło to liczby gniotów w ukochanym przez nas gatunku. Fatalne ścieżki w roku 2008 popełniali tak starzy wyjadacze, jak i młodzi, rzekomo zdolni, wśród których jeden nawet uparł się „poprawić” najsłynniejszy chyba temat muzyki filmowej. W natłoku muzycznego bełkotu i banału, jakim co niektórzy niestrudzenie obdarowują kinematografię musieliśmy jednak wyłonić trzy prace, które w jak najbardziej negatywny sposób wbiły nam się w pamięć i wywołały zdecydowanie niemiły grymas na twarzy.

Po raz kolejny przypomniał o sobie Tyler Bates. W zeszłym roku ten kompozytor przegrał batalię o miano najgorszej partytury ze wspominanym już Jablonsky’m, ale ani myśli się poddawać. Wysmażył zatem kolejne liche dzieło, tym razem na potrzeby kiepskiego remake’u klasyki science-fiction, czyli The Day The Earth Stood Still. Ziemia na szczęście nie zatrzymała się z żalu nad miernym tworem Batesa, ale czy autor ilustracji oryginalnego filmu – Bernard Herrmann – w grobie się ze złości nie przewraca, to już pewni nie jesteśmy. Antymuzy bez walki nie zamierza jednak oddać Batesowi młody podopieczny Hansa Zimmera, Ramin Djawadi, dla którego chyba ciągle za wcześnie jednak na samodzielne projekty. Głównym argumentem na poparcie tej tezy jest pusty i bezbarwny, napełniony jedynie sztampą i banałem, żenujący score do kolejnej ekranizacji komiksu – Iron Man. „Żelazny człowiek” w wersji Djawadiego to niestety jedynie zardzewiały muzyczny złom. Dopełnieniem fatalnej trójki muzyczno-filmowego roku 2008 jest kompozycja do beznadziejnego obrazu o wielce wymownym tytule 10.000 B.C.. Gdyby bowiem tyle lat miał do dyspozycji jej autor czyli Harald Kloser wspierany przez Thomasa Wankera, to może udałoby mu się stworzyć partyturę na przyzwoitym poziomie, a nie tylko mizerniutką, bezpłciową tapetę pozbawioną jakiegokolwiek charakteru i pomysłów. Kloser co gorsza był jeszcze współautorem scenariusza filmu i doprawdy trudno orzec, czy gorszy z niego kompozytor, czy scenarzysta. Jego partner zaś w filmowych napisach dziwnie zmienił się z „Wankera” na „Wandera”, jakby świadomy popełnienia beznadziei, bojąc się podpisać pod nią faktycznym nazwiskiem. Prawda jest jednak taka, że wszyscy z nominowanych mogą się za swoje dzieła tylko wstydzić.

Nominowani do Antymuzy za rok 2008, za „Gniot” zostali:

  • Tyler Bates za „THE DAY THE EARTH STOOD STILL”
  • Ramin Djawadi za „IRON MAN”
  • Harald Kloser i Thomas Wanker za „10.000 B.C.”


Zwycięzcy poszczególnych kategorii zostaną ogłoszeni na łamach portalu Filmmusic.pl już 15 lutego. Na razie zapraszamy do dzielenia się w komentarzach, Waszymi odczuciami odnośnie naszych wyborów.

Najnowsze artykuły

Komentarze